środa, 30 maja 2012

Rozdział 16 „Nauka jazdy”


Leżeliśmy na kanapie, oglądając komedię romantyczną. Hazza, wpatrzony w ekran telewizora, ja często spoglądająca na niego, czułam wielkie szczęście. Wiem, wiem mówię to po raz kolejny, ale wiele dziewczyn dałoby wszystko, żeby zamienić się właśnie w tym momencie ze mną.
Miałam ochotę krzyczeć ze szczęścia. Widocznie jeszcze coś mi zostało z oszalałej fanki. Na pewno zostało. Uśmiechałam się. Harry przestał oglądać, teraz patrzył już na mnie i pytającym wzrokiem powiedział:
-Z czego tak się śmiejesz, słońce ?
-Z tego, że jestem tak cholerną szczęściarą. – odpowiedziałam, po czym pocałowałam go jak mogłam najcieplej i najpiękniej. – Kocham Cię!
Uśmiechał się. Kolejny raz, tym swoim zadziornym uśmiechem. Lubiłam je. Było to strasznie seksowne. Okropnie.
Wróciliśmy do dalszego oglądania jakże wciągającego filmu. Ale ja po chwili ponownie spoglądałam na niego . Sama nie wiem, czemu wtedy patrzyłam na niego z takim podziwem. Wtedy był dla mnie najpiękniejszym i najdoskonalszym człowiekiem na całym świecie.
Objął mnie i pocałował w policzek.
-A to za co? – zapytałam.
-A musi być okazja ? Nie podoba się ? – zapytał śmiejąc się.
-Tego nie powiedziałam. – odpowiedziałam śmiechem.
-Mam pomysł na jutrzejszy dzień. – wypalił.
-Co będziemy robić ?
-Co powiesz na naukę jazdy samochodem ?
-Mam tylko nadzieję, że masz dobrze ubezpieczony samochód, bo wydaje mi się, że będzie z nim ciężko. – powiedziałam śmiejąc się.
-O to się nie martw. Damy radę no i mam nadzieję, że aż tak bardzo nie zmasakrujesz mojego skarba. – powiedział troskliwie. – No a przecież jesteś zdolna, szybko się nauczysz. No i będziesz miała dobrego nauczyciela. – odparł śmiejąc się.
-Zapomniałam o Twoich zdolnościach . Kochanie, jesteś urodzonym nauczycielem .
Przypadkiem Styles usiadł na pilocie do telewizora i film zmienił się na jakiś kanał muzyczny. W nim zabrzmiała piosenka w wykonaniu mojego chłopaka. Ja bez opamiętania wybiegłam z łóżka i krzyknęłam :
-One thing !! – po czym widząc mojego mężczyznę w telewizji, pocałowałam ekran.
-Może lepszy byłby całus w realu ? – zapytał uśmiechając się.
-Kiedyś musiałam zadowalać się tylko tym. – odpowiedziałam śmiejąc się. – Zawsze kiedy usłyszałam tylko WMYB albo OT w telewizji, czy radiu, odbywało się party hard z plakatami. Hahaha . – wybuchłam śmiechem.
-No to party hard, ale tym razem bez plakatów, tylko z żywym Harrym Stylesem zwanym wspaniałym tancerzem ?
Zapytał po czym złapał mnie w tali w geście zabrania się do tańca.
Puściłam loczka, zaczęłam skakać, śpiewać i powiedziałam :
-Tak się bawi Directionerka !
Po chwili się do mnie dołączył. Nigdy nie widziałam go tak odprężonego. Wyglądał jakby był na własnym koncercie, ale tym razem jako widz. Śpiewał, ale jako fan. Śmieszny widok. Z mojego iPoda rozległa się muzyka z płyty „Up all night” . Nie przestawaliśmy tańczyć. Wyczerpani i zmęczeni, po przetańczeniu prawie wszystkich piosenek, usiedliśmy na łóżku w geście rezygnacji. Marzył nam się wtedy tylko sen. Oboje świetnie się bawiliśmy. To było najważniejsze.
Położyliśmy się spać, żeby wypocząć przed jutrzejszą nauką jazdy.
Po przebudzeniu, zadzwoniłam jeszcze do mamy, żeby wyjaśnić całą sytuację z ciążą.
Z jednej strony była zadowolona.
Zza moich pleców rozległ się cichy głos Hazzy.
-Gotowa na jazdę ?
-Chyba… chyba tak.
Zjedliśmy śniadanie, ubraliśmy się i zeszliśmy na dół do auta Stylesa.
-No to czas zacząć. – powiedziałam zdenerwowana.
-Bez nerwów. – uspokoił – przecież nie będzie tak źle.
-Chyba… - odpowiedziałam niepewnie.
Świetnie. Przecież ja pierwszy raz siedzę za kierownicą angielskiego samochodu. Gdzie tu włożyć kluczyki? Dobra, uspokój się Ania, będzie dobrze. Nie rób z siebie idiotki. Przecież szybko się uczysz. Dasz radę.
-O czym tak myślisz? – zapytał.
-Yyy.. Jak zapalić samochód ?
Zaśmiał się, po czym wszystko mi wytłumaczył. Było dobrze. Jak na razie.
-Dobra, to ruszamy. – powiedział.
Samochód zapalił, po czym zgasł.
-Co jest? Przecież nic nie zrobiłam. – zapytałam zdziwiona.
-No właśnie nic. Miałaś trzymać sprzęgło, hamulec, potem puścić hamulec, lekko dodawać gazu, a puszczać sprzęgło.
-Co ? Yy.. możesz powtórzyć ?
Wtedy była to dla mnie czarna magia. W ogóle nie rozumiałam co do mnie mówi.
Dobra, jedziemy, ruszyłam, jest dobrze.
-Dodajesz zbyt dużo gazu. Zmieniamy bieg. Sprzęgło.
Zrobiłam jak kazał.
-Hamujemy.
Jak na złość pedał gazu, pomylił mi się z hamulcem i zamiast się zatrzymać, pędziliśmy.
-Hej… Co Ty robisz?! Miałaś się zatrzymać !
-Nie krzycz na mnie, tylko powiedz co mam robić..
-Wciskaj hamulec !
-Nie krzycz !
-Ale inaczej się nie da !
Zobaczyłam machającego do nas Liama. Zatrzymałam się i otworzyłam okno.
-Eeej.. już dawno obiecywałeś mi, że będziesz mnie uczył jeździć. – powiedział oburzony Liam.
-Chętnie mogę się z Tobą zamienić. Ale życzę powodzenia, bo Harry to urodzony nauczyciel ! – powiedziałam z ironią, po czym wyszłam z samochodu, trzaskając drzwiami.
Byłam strasznie na niego wkurzona. Jak może krzyczeć za takie coś ? Przecież nic się nie stało. Od zawsze szybko się denerwował i drażnił, ale, żeby tak na własną dziewczynę z mordą jak na jakiegoś psa ?! Tego sobie nie życzę !
Obrażona podążałam w stronę domu. Z okna widziałam jak chłopcy próbowali jeździć. Najdziwniejsze było to, że na niego nie krzyczał. Liam wyszedł zadowolony z auta. Chociaż szczerze mówiąc szło mu gorzej niż mi. Widząc zbliżającego się Hazzę w stronę domu, minęłam się tylko z nim w drzwiach. Nie chciałam na niego patrzeć, więc poszłam na miasto. Po drodze wstąpiłam po Zayna, bo z nim zawsze się rozumiałam. Zawsze mnie wysłuchał i mądrze poradził. Nie to co Styles. On potrafi wygadywać tylko takie rzeczy, których nikt nie rozumie. Jak to on. Zabrałam więc go na spacer. Było miło. Wiele rozmawialiśmy. Był moim prawdziwym przyjacielem. Niby przyjaźń damsko-męska nie istnieje, ale w tym przypadku z tym się nie zgodzę. On również nie bał mi się zwierzyć. Opowiedział mi o swojej miłości, Pierre. Kochał tą dziewczynę, ale bał się jej ponownie zaufać, mimo tego, że ją kochał, ponieważ już kiedyś go zraniła. Ciężko było mu się pozbierać po tym związku, więc bał się, że ponownie tak się stanie. Znałam tą dziewczynę z widzenia. Ona również pracowała w pewnym zespole, założonym w programie X-Factor. Od początku mu się spodobała. Byłam w kropce, bo nie wiedziałam jak mam mu doradzić. Przecież nie chcę, żeby związał się z kimkolwiek, a co dopiero z osobą, z którą mógłby nie być szczęśliwy, która mogłaby go zranić. Nie mogę na to pozwolić.
-Zayn, wydaje mi się, że to nie jest dziewczyna dla Ciebie… Ciężko mi o tym mówić, ale zasługujesz na kogoś innego, bardziej rozsądnego. Nie chcę, żeby ktoś Ciebie zranił.
-Co masz na myśli, lub może kogo?
-Tylko uogólniam sprawę. Powinieneś poznać lepszą dziewczynę.
-Wiem… głupie co teraz powiem, ale Harry wybrał najidealniejszą dziewczynę na całym świecie, zazdroszczę mu.
Zatkało mnie. Co on wygaduje? Kurde, robię się czerwona… jest źle.
-Zawstydziłem Cię ?
-Hmm.. może zwyczajnie zaskoczyłeś tymi słowami. Ale przecież kochasz Pierre.
-Zgadza się. Jestem zauroczony twoim charakterem i Tobą. Ale nie martw się. Nic nie planuję. Nigdy nie odebrałbym dziewczyny przyjacielowi. – powiedział po czym uśmiechnął się.
To było dziwne.
Wróciłam do domu. Był tam Harry. Nic nie mówiąc, poszłam się wykąpać. Wyszłam w szlafroku z łazienki i położyłam się do łóżka.
-Gniewasz się? – zapytał nieśmiało.
Nie odpowiedziałam.
-Hej, odpowiedz, bo nie zasnę.
Odwróciłam się tylko na drugi bok, żeby na niego nie patrzeć.
-Co jest ? Przepraszam. –powiedział po czym złapał mnie za talię i zaczął całować w szyję.
Odsunęłam się, zgasiłam nocną lampkę i odparłam chłodno:
-Idę spać. Tobie również przydałby się sen. Ostatnio jesteś strasznie nerwowy. Dobranoc.
Przygnębiony leżał na łóżku. Zrobiło mi się go trochę żal, ale co? Niech trochę pocierpi. Przecież potraktował mnie jak jakiegoś smarkacza.
Rano, próbował się ze mną pogodzić. Prawie uległam, ale po słowach „Ale nie oszukujmy się, jeździłaś okropnie, sama byś na siebie nakrzyczała” znowu się zdenerwoałam.
-Najdziwniejsze jest to, że na Liama nie krzyczałeś !
-Ale to mój przyjaciel… ja nie umiem.
-Czyli przyjaciel ważniejszy jest od dziewczyny?
-Nie o to chodzi.
-Ja nie chcę stawiać na szali przyjaciela i dziewczyny, ale przecież na równi powinieneś nas szanować. A ja co? Gorsza? Na mnie można?!
-Nie o to chodzi, kochanie.
-Nie mów tak do mnie !
-Ale Aniu, proszę. Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam… Dalej mam to ciągnąć?
-Tak. – powiedziałam lekko się uśmiechając.
-Więc Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, Przepra…
Przerwałam mu pocałunkiem.
-Już dobrze, dobrze. Wybaczam . – odpowiedziałam. – Ale nigdy więcej na mnie nie krzycz. Ja tego nie robię.
-Obiecuję . Dasz mi jeszcze jednego buziaka ? – zapytał.
-Z wielką chęcią. – odpowiedziałam.




Buuu.. ! mamy rozdział 16 !!!
Łeeee :D Ania nam się zakochała xd  no może teraz łatwiej będzie mi się pisało to wszystko, albo i nie. Kurde, uwielbiam na niego patrzeć !
Dobra, kończę, bo muszę kolejny raz go pooglądać :D
PS. Kocham Cię, bejbe <3

A tak ogólnie, to mam nadzieję, że rozdział 16 się podoba.
KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ ! KOMENTOWAĆ !
OMG! Dziękuję za te ponad 2000 wejść !! :) 
Massive thank you ! kocham was wszystkich ! xx

Pozdrowionka, Mrs. Styles xx

wtorek, 22 maja 2012

Rozdział 15 „Próba”


Jak na złość nie mogłam znaleźć ładowarki do telefonu. Biegałam po całym domu. Świetnie… przecież pożyczyłam ją Hazzie, na próbę dźwiękową, na której właśnie był. Czyli muszę czekać, aż wróci.
Do domu przyjechał dopiero o godzinie 23:00 . Leżałam już w łóżku. Harry, myśląc, że śpię, cichutko wszedł do domu, poszedł do łazienki, po czym położył się koło mnie. Przytulił się do mnie, a ja się odwróciłam i powiedziałam :
-Jestem w ciąży.
-Co ?! – zapytał zdenerwowany. – Ale przecież zabezpieczyliśmy się.
-Widać za mało… Co teraz? Przecież mama mnie zabije.
-Dzwoniłaś już do niej?
-Nie… Boję się..
-Teraz już jej nie denerwuj. Zadzwonimy jutro.
-Dobrze… a co Ty o tym wszystkim myślisz?
-Sam nie wiem co mam myśleć. Nie jestem na to gotów. Oboje jesteśmy strasznie młodzi… A w ogóle skąd te podejrzenia ?
-Kobiety takie rzeczy wiedzą… po za tym ostatnio źle się czuję.
-Robiłaś test ciążowy ?
-Nie. Jutro go kupię.
Widać było, że był w wielkim szoku. Ponad godzinę spoglądał tylko w sufit. Kiedy się obudziłam, nadal to robił. Co z nim jest?
-Już nie śpisz? A wiesz co… ja przemyślałem to wszystko.. z tym naszym dzieckiem… - zaczął. – Pamiętaj, że nigdy Ciebie nie zostawię i wychowam razem z Tobą to dziecko… chociaż nie jestem na nie gotowy… może i będzie to koniec mojej kariery, ale nie przejmuję się.
Przytuliłam go.
Wyszłam z pokoju i zadzwoniłam do mamy.
-Mamo… wiem, że teraz się wściekniesz i nie będziesz chciała mnie znać… ale ja… Ja jestem w ciąży.
-Jesteś w czym ?
-W ciąży…
-…
-Jesteś tam? Tak jak myślałam… Nie chcesz mnie znać?
-Córeczko, o czym Ty mówisz… Kocham Cię i pomogę Ci wychować to dziecko, skoro on nie chce.
-Ale wręcz przeciwnie. Harry chce mi pomóc i być ze mną w każdym momencie mojego życia. Chce mnie wspierać mimo tego, że może to zakończyć jego karierę.
-Przepraszam, źle go oceniłam. Córeczko, pamiętaj, że drzwi do naszego domu, są zawsze do Ciebie otwarte.
-Dziękuję Ci mamo, kocham Cię.

Rozłączyłam się.
Poszłam do Hazzy.
-Rozmawiałam właśnie z mamą. Powiedziała, że kocha mnie i zawsze mogę wrócić do domu. Mimo tego co się wydarzyło…
-To dobrze.. – powiedział oschle.
-Coś się dzieje? – zapytałam.
-Ja po prostu jeszcze nie przyjąłem tej wiadomości do swojej świadomości.
Położyłam się. Dużo o tym wszystkim myślałam. Hazza poszedł na próbę.
Kiedy przyszedł, było znowu późno. Usiadł koło mnie na kanapie. Położył obok, małą torebeczkę.
-Co to jest ? – zapytałam.
-Otwórz, a zobaczysz. – odpowiedział.
Tak zrobiłam. A co zobaczyłam? Małe buciki. Przytuliłam go.
-Skoro jesteś w ciąży… to przemyślałem to wszystko… i wydaje mi się, że lepiej… jeśli zrezygnuję z kariery… Chcę być cały czas przy was.
Przytuliłam go i powiedziałam :
-Możesz oddać do sklepu te buciki.
-Dlaczego ?
-Do kariery również wracaj.
-O co Ci chodzi?
-Nie jestem w ciąży. To był zwykły test. Miałam podejrzenia, że wcale mnie nie kochasz… Ale teraz już jestem pewna, że się myliłam. Teraz wiem, że mogę na Ciebie i rodziców zawsze liczyć. Kocham cię. – powiedziałam po czym go pocałowałam.
-Nie strasz mnie tak więcej, okej ? – odpowiedział uśmiechając się i przytulając mnie.
-Jasne . – odparłam.
-Może powinnaś powiedzieć prawdę również mamie ? – zaproponował.
-Zrobię to jutro. Dzisiaj chcę obejrzeć jakiś film z moim wspaniałym chłopakiem.
Uśmiechnął się.

 



Meeeeeeeega krótki rozdział, ale sama nie mogłam się doczekać co będzie dalej :D Więc teraz już wszystko wiecie :D Mam nadzieję, że chociaż krótki rozdział, to się podoba.
Massive thank you za 1771 wejść :) Kocham was ! :D

KOMENTUJCIE ! KOMENTUJCIE ! KOMENTUJCIE ! KOMENTUJCIE ! KOMENTUJCIE ! KOMENTUJCIE ! :D

Pozdrowionka, Mrs. Styles xx

poniedziałek, 21 maja 2012

Rozdział 14 „Ciągły stres”



Harry najwyraźniej obudził się pierwszy, bo kiedy ja to zrobiłam, on już nie spał. Przyglądał mi się. Kolejny raz. Tym razem widziałam podziw w jego oczach no i satysfakcję. Widać było, że jest strasznie dumny. Tylko z czego ? Mam nadzieję, że z tego, że ma mnie. Po przebudzeniu, leżeliśmy jeszcze trochę, nic nie mówiąc. Nagle odezwałam się :
-A gdyby teraz weszła moja mama do pokoju i zobaczyła nas, to co byś powiedział?
-Że spełniłem swoje marzenie. – odpowiedział.
-Jakie marzenie? – zapytałam.
-Przespałem się z najpiękniejszą kobietą na całym świecie. – odparł.
-Eeeej. ! Czy ty się ze mną ‘przespałeś’ ? Nie traktuj mnie jak jakiejś rzeczy. – powiedziałam z udawanym oburzeniem.
-To była najwspanialsza noc w moim życiu, wiesz? – powiedział.
Tą rozmowę przerwał telefon. To była mama.
 No to się zaczęło – pomyślałam.
-Gdzie Ty jesteś ? – zapytała zdenerwowana.
-Jestem w hotelu. Trochę pokłóciłam się z Harrym i tak wyszło. – odpowiedziałam.
-Wiedziałam, że tak będzie. A gdzie on jest ? Reszta całą noc go szukała, zresztą tak jak ja Ciebie. Dzwoniłam, ale miałaś wyłączony telefon, Harry też. Co się z wami dzieje ?
-On.. on jest ze mną. – powiedziałam nieśmiało.
-Przecież pokłóciliście się.
-Tak, ale to nam minęło.
-Czyli nieźle musieliście być zajęci, skoro mieliście telefony wyłączone.
-Mamo ! Znowu wracamy do tego samego tematu, ufaj mi. Wiem co mogę, czego nie.
-Dobrze, skoro tak… Powiedz mi chociaż w jakim hotelu jesteście.
-W hotelu „Levington” . Już się nie denerwuj. Jestem bezpieczna. – zapewniłam.
-Kocham Cię córeczko.
-Ja Ciebie też mamo, Ja Ciebie też.
Rozłączyłam się.
-To mama. Wszyscy nas szukali. Ona oczywiście wyjeżdżała ze swoimi podejrzeniami. Tym razem miała rację… - powiedziałam do loczka.
Przestałam mówić. Położyłam się na plecach i spoglądałam w sufit.
-Co jest? – zapytał – Czy Ty czegoś żałujesz, albo masz wyrzuty sumienia?
-Sama nie wiem co mam już myśleć. Oszukuję moją własną matkę. Przecież ona mi ufa. A co jeśli ona się dowie? O tym wszystkim? Będzie zawiedziona.
-Na miłość boską, Aniu, ty jesteś pełnoletnia. Masz do ‘tego’ prawo. Szczególnie z osobą, którą kochasz. Chyba, że jest inaczej?
-Oczywiście, że nie. Nawet nie próbuj tak myśleć.
-No więc co jest? – zapytał po raz kolejny.
-Bo jeśli ona się dowie… to ja boję się, że nie będę miała już gdzie wrócić. Że ona cały czas będzie na mnie zła… nie dopuści, żebyśmy razem mieszkały. A przecież kiedyś ta sielanka się skończy.
-Hej.. Przecież miałaś pamiętać ten dzień do końca życia, jako najwspanialszy, a Ty co? Użalasz się, czy było to potrzebne? Przestań i nie myśl już o tym więcej. A mama, na pewno o niczym się nie dowie. – powiedział, po czym pocałował mnie.
Trwało to do chwili, kiedy ktoś nie wszedł do pokoju. No choleraa! Co to za hotel, w którym każdy może wejść do każdego pokoju !
-Mamo ! Co ty tutaj robisz?
O dziwo nie miała żadnych podejrzeń. Mimo to, iż oboje byliśmy nago. Na szczęście razem z Hazzą, szybko przykryliśmy się kocem. O niczym się nie dowiedziała. Jak dobrze… Jak dobrze…
-Byłam w pobliżu właśnie tego hotelu, więc postanowiłam przyjść i jednak sprawdzić, czy wszystko już ok, i czy jesteście już pogodzeni.
-Niech pani będzie pewna, jesteśmy. – powiedział, po czym posłał mi zalotny uśmiech.
Szybko uderzyłam go w nogę, żeby więcej tego nie robił. Przecież to wzbudza podejrzenia. Zbyt duże podejrzenia i moim zdaniem oznacza jedno, ale widać, że nie chciała powtarzać całych tych sytuacji i powstrzymała się. Bardzo dobrze. Nie chciałam kolejny raz wysłuchiwać tego samego.
-Potrzebujecie czegoś na śniadanie? – zapytała troskliwie.
-Nie, śniadanie zjemy w hotelu, po czym wrócimy do domu Harrego. – odpowiedziałam.
-A co powiesz na pyszne śniadanie u mnie? – zaproponował. – Może pani również się przyłączy ? – mówił zwracając się do mamy.
-Jasne. Musimy się lepiej poznać. – odpowiedziała.
Okej, wszystko spoko, tylko jak teraz wyjść z łóżka, skoro nie mamy oboje na sobie, nawet bielizny. Szybko wymyśliłam, że poproszę mamę, aby zeszła do hotelowej kawiarni i tam na nas poczekała. Na szczęście tak zrobiła, a my mogliśmy spokojnie się ubrać.

W domu. Hazza robi wyśmienite śniadania. Mama również była pod wrażeniem. W sumie dobrze, że jej się trochę przylizuje, chociaż wcale się do tego nie przyznaje, bo może wreszcie się do niego przekona.
Kolejny tydzień minął miło i bez rozczarowań. Odbyły się 3 koncerty, na których oczywiście się znajdowałam. Mama po paru dniach, wróciła do domu. Na szczęście o niczym się nie dowiedziała i tego musimy się trzymać.

Pewnego dnia, zaniepokoiłam się. Były to straszne obawy. Postanowiłam zadzwonić do Hazzy i powiedzieć mu o wszystkim, chociaż strasznie się bałam.
-Hej kochanie, ja dzwonię, bo mam pewne przeczucia, a może nazwę to obawą. Dla niektórych może to coś wspaniałego, mogę się z tym zgodzić, ale nie w tym czasie.. Nie teraz…
-Ale mów o co chodzi.. Czy coś się stało ?
-Ja… ja jestem…
Pik .
Cholera ! Bateria mi siadła ..



I rozdział 14 !!! :D Wiem, że krótki, ale siostra dała mi komputer tylko na chwilkę.
Jeeeej, ale wy się mnożycie w tych odsłonach ! :D i za to wam dziękuję :)
Mnóżcie się mnóżcie, dzięki wam zostało tylko 287 wejść do 2000 !!!!! :D
Uwielbiam kończyć rozdziały w niepewności, bo samą mnie ciekawi, co dalej napisać, bo jak wiecie, jadę z tym wszystkim „na żywioł” :D
Koniec gadania, bierzcie się do czytania i reklamowania !
Ahaaa.. bo znajdują się osoby, które nie wiedzą gdzie komentować. Otóż pod postem, tam gdzie znajduje się data i godzina (nie patrzcie na nią, bo nigdy się nie zgadza z normalną godziną) obok znajduje się liczba komentarzy. Np. „0 komentarzy” klikacie w to, ponownie odtwarza wam się wpis, jednak już z komentarzami na końcu :) Mam nadzieję, że pomogłam niewiedzącym :)
Jeśli już mnie reklamujecie, albo macie zamiar, Massive Thank You ! xoxo
Pozdrowionka, Mrs. Styles xx

wtorek, 15 maja 2012

Rozdział 13 „Niezapomniana noc”


Kiedy mama weszła do salonu, stanęła jak wryta. Nie wiedziała co ma powiedzieć. Widać było, że kompletnie ją zatkało. Wybąkała tylko z siebie:
-Co tutaj najlepszego się działo ?!
-Mamo, wiem, że wygląda to dwuznacznie, ale zapewne to nie tak jak myślisz. – tłumaczyłam.
-Dwuznacznie?! Mi to wygląda na jedno . Ty ewidentnie się z nim przespałaś ! Wiedziałam, że tak będzie. Gwiazdunia wielka.. wiedziałam, że ten chłopak tylko chce zaciągnąć Cię do łóżka. Po co ja głupia zgadzałam się na ten wyjazd?!... Jaka ja jestem naiwna… - krążyła w tą i z powrotem i mówiła.
-Ale mamo, posłuchaj mnie chociaż raz, do cholery ! – krzyknęłam.
Zatrzymała się.
-Usiądź i chociaż raz wysłuchaj to co ja mam do powiedzenia. – dokończyłam.
Jak zahipnotyzowana, zrobiła to co kazałam. Chociaż raz.
-To nie tak jak myślisz. Miałam spać na górze, w sypialni… - mówiłam.
-Oczywiście z nim ?! – przerwała mi.
-Na litość Boską, mamo, to mój chłopak ! Nie jestem jedną z tych lasek, które idą do łóżka z pierwszym lepszym chłopakiem.
-A jednak zrobiliście to?
-Nie ! Każde zdanie rozumiesz na swój sposób. Po prostu mieliśmy razem spać. Tylko spać ! Nic więcej. A wracając, pijany Zayn, przyszedł z imprezy i wgramolił się nam do łóżka, na którym momentalnie zasnął. Z powodu braku miejsca, przenieśliśmy się na kanapę, na dół. Położyliśmy się i zasnęliśmy. Wszystko. Nadal mi nie wierzysz? Dlaczego wcale nie masz do mnie zaufania?
-Przepraszam córeczko. Po prostu nie wiedziałam co mam myśleć, jak zobaczyłam was półnagich w łóżku, obściskujących się. A w sumie, to masz już 18 lat, więc nie powinnam wtrącać się w Twoje sprawy.
Jej, łatwo poszło. Ja, w głowie przygotowywałam dalsze argumenty, a tu co ? Tak po prostu mi uwierzyła? W sumie to dobrze, ale dziwi mnie, że ostatnich czasy, łatwo na wszystko się zgadza. A właściwie od tego momentu, od kiedy spotykam się z Harrym. Trochę to dziwne, ale w każdym razie najważniejsze, że wreszcie zaufała mi i uwierzyła w prawdę, a nie wymyślała bajki i obawy, które siedzą jej w głowie.
-Dziękuję mamo, że nareszcie mi zaufałaś. – powiedziałam, po czym wstałam z łóżka i ją przytuliłam.
Taa.. kiedy Hazza wyszedł w samych bokserkach z łóżka, trochę dziwnie się spojrzała, ale widać było, że powstrzymała się. Powiedziała tylko :
-Dobrze, ale ubierzcie się już w coś normalnego. Chyba nie będziecie paradować w bieliźnie cały dzień ?
Strasznie podkreśliła słowo „normalnego”, tak jakby nadal miała pewne podejrzenia.
-Mamo, a tak w ogóle, to skąd miałaś adres Hazzy ? Strasznie dziwi mnie ta niespodziewana wizyta, jak i to, że potrafiłaś tu trafić.
-Hmm… pamiętasz jak jeszcze rok temu, chodziłaś za nami wszystkimi w domu i prosiłaś, żeby ktoś przeczytał Twój blog o One Direction? – zapytała.
-Pamiętam. – odpowiedziałam.
-Wreszcie do niego zajrzałam i znalazłam na nim potrzebne informacje i dane.
No tak. W końcu na tym blogu znajdowało się wszystko. Począwszy od perfum chłopców, skończywszy na ich adresach domów. Nie sądziłam, że kiedyś się przydadzą mojej mamie.
Hazza lekko się podśmiechiwał razem z Zaynem, bo przecież mowa była o dawnej szalonej fance, która miała manię na punkcie 1D .
Poszłam razem z Harrym się ubrać , a w tym czasie, Zayn podłapał niezły kontakt z mamą. Fakt, faktem, umie bajerować kobiety. Przecież podczas podpisywania płyt, niejedna dziewczyna zemdlała na sam widok. Mama słuchała jak zaczarowana, opowiadań Zayna. Przyglądaliśmy się temu z loczkiem i podśmiechiwaliśmy się. Może wreszcie przekona się do chłopców. Brakowało tu jeszcze Nialla, Lou i Liama, którzy rozbawiliby to całe towarzystwo i pewnie mamę również.
Przebraliśmy się i poszliśmy do reszty. Iza, zahipnotyzowana urodą Zayna, ciągle mu się przyglądała. W końcu od zawsze się jej podobał. Nagle.. weszli chłopcy. Niall na czele ze słowami:
-Gdzie jest Zayn ? Szukaliśmy go całą noc. Najpierw myśleliśmy, że usnął przy lusterku, ale teraz już wiemy, że jest tutaj.
Wszyscy się zaśmiali, bo Zayn co akurat robił ? Przeglądał się w ŁYŻECZCE i poprawiał fryzurę.
Louis, szybko wyrwał mu ją z ręki, aby Liam jej nie zauważył. Ciężko było patrzeć na jego fobię, więc próbowaliśmy unikać przy nim kontaktu z łyżkami.
- A tak w ogóle, to nie przyszedłem tylko po Zayna, ale mam także propozycję na dzisiejszy dzień. – zaczął Niall. – Co powiecie na wspólny wypad na mecz ? – zapytał.
Od zawsze byłam wieeelką fanką piłki nożnej, więc bez problemu zgodziłam się. 
-Jasne . – odpowiedziałam. – a może mamo, pójdziecie razem z Izą z nami? – zapytałam rodziny.
-Wydaje mi się, że zwiedzimy Londyn. – powiedziała.
-Mów za siebie, ja idę z nimi. – powiedziała, po czym złapała Zayna pod rękę.
Zabawnie to wyglądało.
-Hej, a może wujek Simon zabierze Twoją mamę na zwiedzanie Londynu ? – zaproponował Harry.
Tak, wiem, chciał podlizać się mojej mamie, ale chyba zadziałało.
-Skoro tak, to okej. – odpowiedziała.
Jej, moja mama mówi coraz bardziej młodzieżowym językiem. Niech nie pójdzie tylko zbyt w stronę tego „slangu” .
Czas jechać na mecz. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy. Iza całą drogę rozmawiała tylko z Zaynem. Oj, zakochała nam się dziewczyna. Ja natomiast ciągle dyskutowałam z Niallem o piłce nożnej. Hazza był trochę zazdrosny, ale ja już dużo zazdrości przeżyłam w tak krótkim związku, więc jemu też się należy.
Jesteśmy na meczu. Na trybunach usiadłam obok Horana. Cały czas rozmawialiśmy o grze. Hazza, siedział lekko przygnębiony. W pewnym momencie gdzieś znikł. Obejrzałam się i ujrzałam go z obściskującymi go fankami.
Tylko spokojnie. Nie chcę powtarzać tej samej rozmowy. Jest miły tylko dlatego, że jest wdzięczny. Hej, czy on ją całuje ?! Tego już za wiele. Wybiegłam z trybunów . Podeszłam do całującego się Harrego. Wprawdzie nie był to namiętny pocałunek, ale jednak był pocałunkiem. Podarowałam mu solidny strzał w policzek i dodałam tylko:
-Jesteś totalną świnią!
On biegł za mną i krzyczał :
-To nie tak jak myślisz. To ona mnie pocałowała. A zresztą należało Ci się, bo cały dzień nie zwracałaś na mnie uwagi, tylko zajmowałaś się Niallem.
Zatrzymałam się.
-Po pierwsze tylko rozmawialiśmy o meczu, a po drugie to przyjaciel, więc nie masz go o co osądzać. A to co zrobiłeś, było zwyczajnym chamstwem i świństwem. – odpowiedziałam.
Wybiegłam ze stadionu. Wsiadłam w taksówkę i pojechałam do domu Hazzy, żeby spakować wszystkie swoje rzeczy. Wynajęłam pokój w hotelu. Był jednoosobowy, ale dla mnie jednej wystarczył. Usiadłam tylko na łóżku i płakałam. Myślałam, że ten okropny Styles będzie chociaż mnie szukał, a on nic. Siedziałam więc całą noc i płakałam.
„Może mama miała jednak rację?. Może on wcale mnie nie kocha?.”
Sama nie wiedziałam już co mam myśleć. Było już bardzo późno. Około 3 nad ranem. Ja nadal nie spałam. Ktoś zapukał do drzwi pokoju. Nie przejmując się tym, że mam rozmazany makijaż od płaczu, otworzyłam drzwi. Stał tam pewien chłopak z bukietem kwiatów. Byłam w okropnym stanie, a ten wystraszył się na mój widok.
-Pani Ania Machyńska? – zapytał.
-Tak. O co chodzi?- odpowiedziałam.
-Kurier z kwiaciarni. Mam dla pani kwiaty od nieznajomego wielbiciela. – powiedział.
-Dziękuję.
-Dobranoc. Miłej nocy. – odparł.
-Dobranoc, dobranoc. Nie wiem czy takiej miłej. – powiedziałam, po czym zamknęłam drzwi.
Kwiaty włożyłam do wazonu. To pewnie od niego. Ale się wysilił… Bardziej już nie mógł. Taa.. pofatygował by się z Tą swoją gwiazdorską dupą i przyszedł sam. To nieee.. lepiej całować się z jakimiś laskami. Zawsze spoko.
Jej, pamiętał, że to moje ulubione. Kochany jest… nie ! Przecież on mnie zdradził. Nie mogę myśleć o nim w pozytywnym znaczeniu.
Kiedy wkładałam kwiaty do wazonu, wypadła z nich płyta.
-Ciekawe co to. – powiedziałam sama do siebie.
Włączyłam ją i usiadłam na łóżku. Film się rozpoczął. Był na nim Harry. Tłumaczył jak było naprawdę po czym powiedział:
-Wiem, że uwielbiasz piosenkę „Moments”, więc specjalnie dla Ciebie, właśnie teraz zaśpiewam tą piosenkę.
Słuchałam jak zaczarowana. Dochodził moment, kiedy miał być mój ulubiony moment piosenki. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju. To był on. Wszedł i śpiewał. Teraz już na żywo. Tylko dla mnie. Do moich oczu napłynęły łzy. Łzy szczęścia i wzruszenia.
Przestał śpiewać i zapytał:
-To znaczy, że już się nie gniewasz?
-Nie, kochanie. – powiedziałam po czym go pocałowałam.
-Więc… czy mogę zostać z Tobą tej nocy, bo niebezpieczne byłoby szlajanie się do Londynie o 3 nad ranem ? – zapytał zalotnie uśmiechając się i robiąc „to” brwiami.
-Oczywiście. – powiedziałam odwzajemniając taki sam uśmiech.
Oboje myśleliśmy o tym samym.
Ehh.. to zdecydowanie była piękniejsza noc od poprzedniej. Zdecydowanie ! Było wręcz wspaniale.
Leżąc w łóżku, przytuliłam się do niego i tak zasnęłam.





No i takim sposobem mamy rozdział 13 ! :)
Dziewczyny po przeczytaniu ostatniego rozdziału, były zawiedzione, dlaczego nie było „tego” . Otóż moje drogie, w tym rozdziale nareszcie się doczekałyście ;p
Hope you like it :)
Pozdrowionka, Mrs. Styles xx

niedziela, 13 maja 2012

Rozdział 12 „Dziwna noc i niespodziewane odwiedziny”



Afterparty po koncercie. Usadowiłam się tylko na kanapie, wzięłam drinka i obserwowałam ludzi. Większość tańczyła, prawie wszyscy pili drinki, wszyscy dobrze się bawili. No może nie wszyscy. Oprócz mnie. Wiem, wiem, mam chłopaka, który był przecież motywem tej imprezy wraz z swoimi przyjaciółmi, no i do tego ta noga… Gdybym była sprawna, byłabym teraz z nim. I nie widziałabym jak stoi z inną laską . CO?! Czy on właśnie stoi BARDZO blisko pewnej blondynki ? Fakt faktem, była ładna, szczupła, figura modelki, świetny ubiór, fryzura, ideał. Ale przecież Harry nigdy nie preferował w ideałach. No i on ma przecież dziewczynę. Postanowiłam, że nie będę się fatygowała i podchodziła do niego, tylko postaram się bawić z resztą. Tak, ale jak się bawić, skoro nie jestem do końca sprawna ? Zmywam się z tej imprezy. Rozzłoszczona, z łzami w oczach, prawie wybuchając płaczem, wygramoliłam się z Sali. Kobiety, jak to kobiety wszystko zauważyły, a mianowicie Eleanor i Danielle. Mimo tego, że dobrze się bawiły ze swoimi chłopakami, poszły za mną. Zauważyły, że jest coś nie tak. Że kolejny raz jestem smutna i płaczę. Szły w moją stronę. Ja byłam w drodze do hotelu (byliśmy tam przed koncertem, a po nim, Hazza miał mnie zabrać do swojego domu). Usiadłam na pobliskiej ławce, bo moja noga nie pozwoliła mi na pokonywanie dalszej drogi, a nie ukrywając, miałam jeszcze przed sobą kawał drogi. El i Dan przysiadły się. Siedziałyśmy tak przez pięć minut w milczeniu. Po pewnym czasie Dan odezwała się:
-Dobra, koniec tego milczenia. Wypłacz się i powiedz co się stało.
-Nic się nie stało. Naprawdę. – odpowiedziałam pociągając nosem.
-Płakałaś i nie da się ukryć tego, że jest coś nie tak. – powiedziała El.
Wiedziałam, że kolejny raz mogę im zaufać, dlatego postanowiłam zrzucić to wszystko z siebie.
-Czy też na początku waszego związku z chłopakami, przechodziło wam przez myśl, że nie było dobrą decyzją wybranie chłopaka, który jest gwiazdą? Ja teraz tak się czuję. Wiem, że jest sławny, próbuję się z tym pogodzić, że na każdym kroku spotyka fanki, które chcą z nim zdjęcia, które go obściskują. Tak, rozumiem to. Sama kiedyś tego pragnęłam. Ale zauważyłam, że czulej zachowuje się w stosunku do nich, niż do mnie, a na afterparty zauważyłam, jak Hazza stoi BARDZO blisko pięknej blondynki. W sumie tylko rozmawiali, ale widziałam jak ona na niego patrzy. Ewidentnie rozbierała go oczami. A on niczemu nie protestował. Nawet, kiedy złapała go za tułowie, kiedy nie usłyszał czegoś, co do niego mówiła, nie zaprzeczył temu ruchowi. Wręcz przeciwnie. Wydawało mi się, że nawet mu się to podoba. Wiem, że jest sławny. Muszę się z tym pogodzić, ale strasznie boli mnie to, jak tak „inaczej” spogląda na pewne dziewczyny. Nigdy nie patrzył tak na mnie. Sama już nie wiem co mam myśleć i robić.
-Rozumiem Twoje obawy. - Zaczęła Danielle. – Na początku związku z Liamem nie mogłam się przyzwyczaić do tego, że co chwile, czule tuli fanki i zwraca się do nich „kochanie” . Kiedyś rozmawiałam z nim na ten temat. Zapewnił mnie, że do fanek odnosi się bardzo czule i miło, bo jest wdzięczy im za to, że kupują ich płyty, tracą duże pieniądze, tylko po to, żeby zobaczyć ich na koncercie. Jest to dla nich ważne, bo przecież, to dzięki nim zarabiają. Wszyscy chłopcy muszą być mili do swoich fanek. To logiczne.
-Ale Dan, ja to wiem. – przerwałam - Nie z tego powodu jestem smutna. To dlatego, że tylko na niektóre  „inaczej” spogląda.
-Przecież niektóre dziewczyny, są bardzo atrakcyjne.
-Ale on ma dziewczynę ! – powiedziałam.
-Myślisz, że Lou tego też nie robi? – odezwała się Eleanor - Ma mnie, owszem czasami również denerwuje mnie, że nie możemy spokojnie pospacerować, tylko co chwilę podbiegają do nas zakochane w moim chłopaku fanki. Musiałam się nauczyć dzielić nim z nimi. One go kochają, on je również. Fakt, faktem nie całuje ich tak jak mnie, ani przytula, ale również jest dla nich czuły. Jest im zwyczajnie wdzięczny. Hazza na pewno robi to samo.
-Ale nie zrozumiałyśmy się. Wiem i rozumiem te sytuacje, że są wdzięczni fanom itp. Itd. Ale nie widziałyście jak on ewidentnie podrywał tą blondynkę. A ona również z nim flirtowała. – powiedziałam.
-To już inna sprawa. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się tego po Hazzie. Przecież on Cię bardzo kocha. A tak w ogóle, to co ty jeszcze tutaj robisz? Dajesz podrywać swojego chłopaka ? Marsz z powrotem na imprezę ! – krzyknęła Danielle śmiejąc się.
-W sumie masz rację. Muszę z nim poważnie porozmawiać.
Doszłam do Sali. Z pewną trudnością, ale doszłam. Zobaczyłam Harrego. Nadal stał z tą blondynką. Tylko co tu zrobić, żeby zauważyła, że on jest mój, że nie ma szans. Hmm… Już wiem !
Podeszłam do Harrego i namiętnie go pocałowałam. Tak, to był dobry pomysł, bo dziewczyna obok zzieleniała z zazdrości.
-Taa.. zapomniałam, że masz tą swoją dziewczynę. – powiedziała z pogardą. –Jak już Ci się znudzi ta pusta panienka, zadzwoń. – powiedziała, po czym wepchnęła mu do ręki kartkę z jej numerem.
Chciała odejść, ale Hazza ją zatrzymał.
-Nigdy więcej nie waż się mówić na nią, że jest pusta, okej ? Tak wspaniała kobieta nie zasługuje na takie miano. - odparł po czym złapał mnie za rękę.
-Was wszystkich chyba już pogrzało ! Myślałam, że masz coś w tej swojej ładnej główce. – powiedziała odchodząc.
Zignorowaliśmy ją. Najważniejsze, że ją spławiłam. Ale to nie wszystko. Nie wyjaśniła się sprawa podrywu.
-Kochanie, musimy poważnie porozmawiać. – powiedziałam.
-Jasne, ale czy coś się stało ? – zapytał.
-Chodźmy i usiądźmy na ławce, poza imprezą. Potrzebujemy spokoju. Zaraz wszystko Ci wytłumaczę.
-Jasne. – odpowiedział.
Był lekko zdenerwowany. Czułam jakby coś ukrywał. A może bał się, że zakończę ten związek, a zbyt wiele dla niego znaczę?
Usiedliśmy i zaczęłam mówić:
-Czy Twoja rodzina bardzo za Tobą tęskni ? I czy często się z nimi widujesz?
-Skąd to pytanie? Oczywiście, że tak, bo widujemy się strasznie rzadko. Ale kiedy przyjeżdżam do kraju, staram się od razu z nimi zobaczyć.
-Właśnie o to mi chodzi. Nie widujecie się często. Z nami będzie to samo. Teraz, wyjechałam z Tobą w trasę, ale przecież wiesz, że nie będzie tak zawsze. Zacznie się szkoła, nauka i nie będziemy mieli jak się widywać. Szczególnie dlatego, że mieszkamy w innych krajach. Jak wyobrażasz sobie ten związek? Na odległość? Taka para jeszcze nigdy nie przetrwała .
-Czy ty chcesz zakończyć ten związek? Przecież poradzimy sobie. Będę przyjeżdżał w każdej wolnej chwili do Polski, albo Ty przyjedziesz do mnie.
-A rodzina? Przecież z nimi też musisz spędzać trochę czasu. Oni również tęsknią. Oczywiście, że nie chcę, żeby nie było już „NAS”, ale musimy myśleć, co będzie w przyszłości. Jak będziemy żyć razem, pomimo Twojej kariery.
-Damy radę, pamiętaj ! – powiedział, po czy mnie pocałował. – Dla Ciebie mógłbym nawet zrezygnować z kariery.
-Nawet o tym nie myśl. – przerwałam . – To słodkie co mówisz, ale nie pozwoliłabym na to. – powiedziałam po czym uśmiechnęłam się.
-Hej, szczerze mówiąc, to nudzi mnie ta impreza, może zmyjemy się stąd do mnie? – powiedział po czym zalotnie poruszał brwiami.
Nie wiem co miał przez to na myśli. Boję się to rozgryźć.
Poszliśmy do niego. Nikt pewnie nawet nie zauważył, że nas nie ma. A my co robiliśmy ? Lepiej nie pytajcie…
Oglądaliśmy telewizję. Tak, wiem, myśleliście o czymś innym. Zboczeńcy !
A my? Kulturalnie usadowieni na kanapie, przytuleni, od czasu do czasu, dający sobie buziaki, oglądaliśmy horror. Tak, to może dziwne, ale Hazza widocznie bierze przykład z Nialla : Lubi oglądać horror z dziewczyną i kiedy się boi, przytulać ją. Taaa.. trochę mnie przytulał. Okropnie boję się horrorów, ale z nim wszystko wydawało się mniej straszne. W jego ramionach czułam się bezpiecznie.
Miał piękny dom. Od drzwi wejściowych wiódł szeroki i długi korytarz. Na jego końcu znajdowały się drzwi, które prowadziły do głębi domu. Po lewej stronie znajdowała się kuchnia. Była ogromna. W końcu Hazza uwielbia gotować, więc spędzał tam dużo czasu. Po prawej stronie był wieeeeelki salon. Na środku jego, stała ogromna, biała kanapa. Naprzeciwko niej, stała 60 calowa plazma z efektem 3D, dlatego oglądanie horroru było strasznie realistyczne. Za kanapą, znajdowały się meble. Małe dwie komody. Na niej widniały zdjęcia i nagroda chłopców „BRIT”. Obok salonu, były schody prowadzące na I piętro. Tam po lewej stronie była garderoba Hazzy . Miał strasznie dużo ubrań. Na środku, była sypialnia loczka. Lubiłam ją. A jego łóżko ? Strasznie wygodne! W pokoju? Bez szczególnych ekscesów. Jak każda sypialnia. Kolejny telewizor, jakaś mała komoda, biurko, a na nim laptop. Szczerze mówiąc to tam miał największy bajzel . Przydała by się w tym domu, kobieca ręką. Obok sypialni, była toaleta i łazienka.
Oba pomieszczenia były duże. Łazienka wyposażona była w jacuzzi ! Uwielbiam bąbelki !
Tak wyglądał dom Harrego Stylesa, mojego chłopaka, potocznie mówionego Hazza, bądź loczek.
Siedzieliśmy więc na białej sofie, w salonie, oglądając film. Kiedy się skończył było już późno. Około godziny pierwszej w nocy. Zasypiałam na jego ramieniu, więc szybko postanowiłam się wykąpać i iść spać. Tak też zrobiłam. Umyłam się i czas spać. W mojej piżamce w żyrafy, poszłam do Hazzy. Dziwnym trafem z nogą było już lepiej, więc poruszałam się bez kul. Doszłam do niego i zapytałam:
-To gdzie mam spać?
-W sypialni. – odpowiedział.
-A Ty?
Wskazał ręką na górę.
-Mam nadzieję, że z moją piękną dziewczyną – powiedział, po czym się uśmiechnął.
Uśmiechnął się tym swoim wspaniałym uśmiechem. Widząc to, nie umiałam zaprzeczyć.
Loczek poszedł do łazienki. Kiedy wrócił, ja leżałam już w jego wielkim i wygodnym łożu. Zobaczyłam jego goły tors i zatkało mnie. Oczywiście ze zdumienia i zachwytu i powalającego piękna, które ciągle od niego biło. Niewinnie i nieśmiało, położył się na skrawku łóżka. Spojrzałam na niego i zaczęłam się śmiać. Powoli zaczął się przysuwać, po czym był już bardzo, bardzo blisko mnie. Czułam się trochę nieswojo. Wprawdzie, spałam już z nim w jednym łóżku, ale byłam tego nieświadoma. Teraz jestem świadoma, nawet bardzo. Jej, leżę w jednym łóżku z Harrym Stylesem. Kiedyś dałabym za to miliony, a teraz? A teraz sam mi to zaproponował. Leżeliśmy więc razem. Przytulił mnie i lekko pocałował, po czym zaczął gilgotać po brzuchu i reszcie ciała. Zaczęłam się śmiać jak opętana. Nie mogłam się powstrzymać. On sam nie mógł powstrzymać wielkiego uśmiechu. Krzyczałam ciągle:
-ahahahha.. Hazza, proszę przestań ! hahahhaahaha
Po pewnym czasie, sam zmęczony, przestał. Mnie aż rozbolał brzuch od nadmiernego śmiechu. Leżeliśmy teraz oboje strasznie zmęczeni, po czym do pokoju wbił pijany Zayn .
-Vas happenin ! – wykrzyknął nawet na nas nie spoglądając.
Kiedy nas zobaczył, dostał wytrzeszcz oczu. Zasłonił oczy, ręką i zaczął śmiać się jak głupi. Ten widok był zabawny.
-ahahahahha. A wy co tutaj ? ahahha . Moje świntuchy ! – powiedział, po czym wgramolił się do łóżka.
Wszystko mówił głosem osoby pijanej, której plącze się język. Musiał dużo wypić, że był w takim stanie.
-Heej , to nie tak jak myślisz, Hazza tylko mnie gilgotał. – sprostowałam zdenerwowana.
-Kochanie, nie produkuj się. On i tak nie będzie niczego jutro pamiętał. – powiedział Harry.
Zayn, kładąc się na łóżku momentalnie zasnął. Wyszliśmy z łóżka. On wgramolił się na nie jeszcze bardziej i tym razem rozłożył się na całej szerokości .
-Okej, wszystko spoko, tylko gdzie my teraz będziemy spać ? – zapytałam. - Przecież Zayna nawet nie da się obudzić. Śpi jak zabity.
-Racja. Zostaje nam tylko kanapa w salonie, ale teraz będziemy musieli leżeć jeszcze bliżej siebie, niż w tym łóżku, zdajesz sobie z tego sprawę? – powiedział po czym ponownie zrobił ten sam ruch brwiami, co wcześniej.
Zaśmiałam się.
-Tak, jestem świadoma. – odpowiedziałam. – Mam tylko nadzieję, że mnie nie zjesz.
Ponownie się zaśmiałam.
-Postaram się, ale nie obiecuję, bo jesteś straaaaasznie słodka. – powiedział uśmiechając się .
Zeszliśmy na dół, a Zayna zostawiliśmy w sypialni. Przed położeniem się do łóżka, siedzieliśmy jeszcze przy stole, rozmawialiśmy i piliśmy sok pomarańczowy, ulubiony Harrego. Potem położyliśmy się. Byliśmy strasznie blisko siebie. Loczek przytulił się do mnie i tak zasnęliśmy. Rano obudziły nas rozmowy.
Zaspana, otworzyłam oczy. Hazza jeszcze spał, mocno przytulony do mnie. Ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam moją siostrę rozmawiającą ze skacowanym Zaynem, popijający wodę z cytryną.
-Co Ty tutaj robisz? – zapytałam.
-Przyjechałam odwiedzić moją siostrę, ale nie wiedziałam, że zastanę ją śpiącą z Harrym Stylesem na jednej kanapie, objętych.
-Spalibyśmy na większym łóżku, ale ktoś nam wgramolił się do naszego. – powiedziałam zabijając wzrokiem Zayna.
-Właśnie kiedy się obudziłem, zastanawiałem się co robię w łóżku Harrego. – powiedział Zayn.
-Przyszedłeś pijany do nas w nocy i sam wszedłeś do łóżka, po czym na nim zasnąłeś. Postanowiliśmy z Hazzą przenieść się na kanapę, na dół.
-Przepraszam, ale przeholowałem z alkoholem. Obiecuję, że nigdy więcej się to nie powtórzy . – powiedział po czym przesłał mi szczery uśmiech.
-Hej… a co to za poranne rozmowy? Oo..! Cześć Iza ! Co Ty tutaj robisz? – powiedział zaspany Harry.
-Przyleciałam odwiedzić moją siostrę, ale nie spodziewałam się takiego widoku na przywitanie. – zaśmiała się.
-W sumie ja też nie . – powiedział Zayn śmiejąc się.
-A Tobie Zayn dziękuję. -  powiedział loczek uśmiechając się.
-Za co? – zapytał.
-Za to, że wgramoliłeś nam się do łóżka i mogłem spać, całą noc przytulony do mojej wspaniałej dziewczyny.
Wszyscy zaśmialiśmy się, po czym czule go pocałowałam.
-Dobra koniec czułości ! – powiedziała Iza. – zapomniałam wam powiedzieć, że zaraz będzie tutaj mama.
Usłyszałam trzaskające drzwi i głos:
-Cześć Aniu ! Przyjechałyśmy w odwiedziny z Izą.
Razem z Hazzą zamarliśmy.




Mamy rozdział 12 !!! Straaaaaaaaasznie dziękuję wam za te 1260 wejść ; ) Aż mam łzy w oczach widząc tyle czytających osób. Przynajmniej wiem, że dla kogoś to piszę ; )
Miał być mega długi rozdział, a wyszedł taki se xd
Mam tylko nadzieję, że się podoba ; )
Jeszcze raz dziękuję za to, że czytacie :) Kocham was wszystkich ! xx
Pozdrowionka, Mrs. Styles xx

wtorek, 8 maja 2012

Rozdział 11 „Pech”



No to w samolocie. Może to dziwne, że skończyłam wczoraj osiemnaście lat, a nigdy nie leciałam samolotem, ale trudno. Zawsze kiedyś musi być ten pierwszy raz. Strasznie się bałam, ale całą podróż Hazza trzymał mnie za rękę. Dzięki temu mój lęk był mniejszy. Ale jak to zawsze, pech nigdy mnie nie opuszcza. Wysiadając z samolotu zadowolona, że to już koniec koszmarnego lotu, potknęłam się na ostatnim stopniu i wyrżnęłam się na twarz. Poczułam straszny ból. To było okropne. Myślałam, że zaraz zemdleję, bo ból w mojej nodze bardzo się nasilał. Zemdlałam. Na szczęście straciłam przytomność tylko na chwilę.
Świetnie… pierwszy wyjazd za granicę i nic nie zwiedzę… to przez to, że jestem tak straszną niezdarą…- pomyślałam.
Hazza nie kazał mi się o nic martwić. Widziałam, że nerwy strasznie go zżerały. Bał się o mnie. Myślałam, że moja noga za chwilę odpadnie. Chętnie odrąbałabym ją w tym momencie i miała z nią spokój. Dobra. Myślmy logicznie. Co mogłam w nią zrobić? Złamanie, skręcenie, zwichnięcie? Raczej stawiam na to pierwsze, bo z doświadczenia wiem, że nie tak straszny ból jest przy zwykłym skręceniu. Świetnie. Dojechaliśmy do szpitala. Dzięki mojej znajomości języka angielskiego szybko mogłam dogadać się z lekarzami i opowiedzieć jak wyglądało zdarzenie. Od razu dostałam skierowanie na RTG. Hazza cały czas był przy mnie. Dziękowałam mu za to ciepłymi spojrzeniami. Wiedział, że był mi potrzebny. Na prześwietlenie nogi musiałam pojechać sama. Wyjeżdżając na wózku inwalidzkim z pielęgniarką zza rogu, zobaczyłam zdenerwowanych chłopców wraz z Eleanor i Danielle siedzących w poczekalni szpitala. Trochę rozśmieszyło mnie zachowanie na mój widok, ale nie mogłam długo tego robić, bo okropny ból mi na to nie pozwalał.
-Co jest ? Lekarz już coś stwierdził? – przekrzykiwali jeden przez drugiego.
-Nie martwcie się. Zaraz wszystkiego się dowiem. – uspokoiłam.
Hazza nalegał, żeby ze mną pojechać do lekarza. Zgodziłam się. Poprowadził mój wózek. Diagnoza była krótka i prosta: To złamanie.
-Świetnie. Jeszcze tego mi brakowało. – powiedziałam jakby do siebie. – Przepraszam kochanie. Przeze mnie nawet nie odpoczniecie przed trasą. – skierowałam do Harrego.
-Skoro jutro macie koncert, radzę państwu wrócić do domu i się przespać. Jest już późna godzina. A naszą pacjentkę zostawimy na jedną noc w szpitalu w razie bólu, który nie dawał by jej spać. – zdiagnozował na zakończenie lekarz.
-Nie zostawię Cię tutaj na noc samej. Zostanę z Tobą. Reszta niech jedzie do rodzin. – powiedział Harry.
-Nie wygłupiaj się. Bo zaraz sama zaprowadzę Cię do domu. Nie wiem jak, ale zaprowadzę.
Zaśmiał się.
Reszta chłopców i dziewczyny przyszli jeszcze do pokoju, w którym leżałam. Przynieśli mi owoce, napoje i różne inne rzeczy.
-Dziękuję, ale to nie było potrzebne. – powiedziałam.
-Było, było i nie marudź. – powiedział Zayn.
-W sumie, skoro nie chcesz jeść, to mogę Ci pomóc. – powiedział poważnie Niall.
Tak. Niall nigdy nie żartuje mówiąc o jedzeniu. Jednak wszyscy się zaśmiali.
-Jasne kochanie, częstuj się. – powiedziałam uśmiechając się.
-Heeej. – oburzył się Hazza. – Do niego kochanie, a mi nawet buziaka nie dasz? – zaśmiał się.
-No chodź tutaj, skarbie. – przywołałam go do siebie specyficznym ruchem.
Pocałowałam go.
-Dobra.. Koniec tych czułości. Trzeba się zbierać. – oznajmił Liam. – Ania musi jeszcze odpocząć. Na pewno jesteś zmęczona.
-Tylko trochę. Ale jeśli macie ochotę, możecie zostać. Chociaż.. nie będę was zatrzymywała. Macie jutro męczący dzień.  A ja dziś.. męczącą noc.
Pożegnaliśmy się. Byłam zmęczona. Postanowiłam iść spać. Nie mogłam jednak zasnąć. Przewracałam się w boku na bok, ale ból nie dawał mi zasnąć. Poprosiłam pielęgniarkę o lek przeciwbólowy. Otrzymałam go i nawet nie wiem w którym momencie zasnęłam. Obudziłam się w nocy. Tabletka przestała działać i ból zaczął narastać. Co zobaczyłam? A może kogo ? Mój kochany chłopak siedział na krześle przy moim łóżku, śpiąc już na nim. Pogłaskałam go po poliku i dałam całusa. Przebudził się. Powiedziałam:
-Skarbie. Przecież mówiłam, że masz jechać do domu, do rodziny. Ja dałabym sobie radę.
-Nie zostawiłbym Ciebie. Czekałem na korytarzu, kiedy zaśniesz i wtedy wszedłem do Sali, usiadłem koło Ciebie i modliłem się, żebyś jak najszybciej wyzdrowiała. – powiedział.
-Jejj… nie lubię jak jakikolwiek chłopak ogląda mnie w piżamie, z nieogarniętymi włosami, bez makijażu. Zwłaszcza mój chłopak, na którym mi zależy. Przecież ja gadam przez sen… Cholerka.. Słyszałeś coś?
-Jesteś piękna, bez makijażu i z , z nieogarniętymi włosami i wspaniałą fryzurą, w piżamie i najlepszych ciuchach a jeśli chodzi o rozmawianie przez sen.. to mówiłaś coś, ale nic Ci nie powiem. – powiedział śmiejąc się. – Nieźle się uśmiałem, słuchając co mówisz.
-Heeej ! Nie trzymaj mnie w niepewności. Ej no. Przecież ja często gadam głupoty, albo to co mi się śni.
-Jeżeli to był sen, to nieźle. – mówił cały czas się śmiejąc.
-Oj, no powiedz już. – poprosiłam z miną szczeniaczka, która zawsze pobija wszystko.
-Nie ma mowy. Może innym razem.
Nic nie dało go przekonać. Próbowałam przypomnieć sobie, co mi się śniło, ale nie dałam rady. Pustka w głowie.
Hazza w moim imieniu poprosił pielęgniarkę o kolejny lek przeciwbólowy. Ponownie szybko zadziałał i zasnęłam. Kiedy się obudziłam, było rano. Możliwe, że 7:00 . Hazza tym razem nie spał. Przyglądał mi się z uśmiechem i rozmarzeniem na twarzy. Po czym stwierdził :
-Pięknie wyglądasz, jak śpisz, wiesz?
-Taaa.. pewnie wywaliłam tą moją wielką dupę w Twoją stronę jak spałam, a Ty mi mówisz, że pięknie wyglądam jak śpie?
-Jaką wielką dupą?! Masz piękne i wspaniałe ciało. Pamiętaj o tym.
-Raczej nie.
Zaczęliśmy się przekomarzać. Hazza zaczął mnie gilgotać, a ja zaczęłam śmiać się w głos. Zapomniałam, że jest wczesna godzina rano. Przybiegła pielęgniarka ze słowami :
-Proszę o ciszę. Rozumiem, że się kochacie, ale reszta pacjentów chce spać.
Powiedziała to poważnie, ale widząc nas uśmiechała się.
Harry był ze mną cały dzień. O godzinie 15:00 odwiedziła mnie Danielle. Przyszła tylko na chwilę. W tym czasie Hazza pobiegł na kawę.
Po odejściu Danielle i przyjściu Hazzy, przypomniałam sobie, że za 3 godziny chłopcy mają koncert, a on siedzi tutaj, ze mną, zamiast się na niego szykować, być na próbie.
-A Ty dlaczego jeszcze nie idziesz na próbę? – zapytałam.
-Nie idę. Zostaję z Tobą. – odpowiedział.
-Chyba żartujesz ?  - zapytałam z niedowierzaniem.
-Jeśli Ty nie możesz przyjść na nasz koncert, ja nie będę na nim śpiewał.
-Musisz zaśpiewać ! – powiedziałam uśmiechając się.
Nie uwierzycie sami co zrobiłam po tej rozmowie. Wsiadłam na wózek i kazałam zawieźć się na salę koncertową. Oczywiście po wcześniejszym przebraniu się z jakże wybitnego ubioru, godnego szlachty.
Na Sali nie poruszałam się już na wózku. Chodziłam o kulach.
Podczas koncertu, miałam miejsce siedzące podczas sceny. Kiedy Hazza miał swoje solówki, zawsze patrzył tylko na mnie. Patrzył prosto w oczy. W moje zielone oczyska.
Dużo się zastanawiałam. O tym, że mam chłopaka ze sławnego boysbandu. O tym, że myślałam, że nie będzie miał do mnie czasu, a jednak zawsze jest przy mnie i tylko przy mnie.
Kiedy zszedł ze sceny powiedziałam tylko jedno:
-Dziękuję.
-Ale za co? – zapytał.
-Za to, że jesteś. Kocham Cię. – odpowiedziałam czule go tuląc.




Yeah. Jeszcze czterdzieści pare wejść i mamy ile ?! 1000 !!!! yeah !! :D jak już zobaczę tego tysiaka, to rypnę wam MEGA DŁUGI rozdział xd
Wiem, że długo nie pisałam, ale uczulam, że w czasie szkoły nie będę miała tyle czasu. Wiadomo. Zadania domowe, nauka itp. Itd.
Tymczasem, mam nadzieję, że podoba wam się 11 rozdział ;)
Pozdrowionka, Mrs. Styles xx


PS. Dziękuję Agnieszce i Patrycji za tak miłe opinie o moim blogu ;)
I Weronice za inspirację xD

sobota, 5 maja 2012

Rozdział 10 „Komplikacje”



Harry był wyraźnie zadowolony i szczęśliwy. Ja również. No bo kto by nie chciał jechać w trasę koncertową, ze swoim chłopakiem, Harrym Stylesem. Zadzwoniłam jednak do mojej mamy, żeby poinformować ją o tym, że nie wracam do domu, tylko wyjeżdżam. Ku mojemu zdziwieniu nie było idealnie.
-Dlaczego mi nie pozwalasz?! – krzyczałam.
-Ile Ty masz lat, dziecko?! A po drugie… ja nawet go nie znam, Ty zresztą też. Ile się znacie ? Tydzień? To nie wystarczy, żeby poznać człowieka i wyjeżdżać z nim z kraju. Pomyśl logicznie, przecież wy się wcale nie znacie.
-Mamo ! Jestem już prawie pełnoletnia, już za parę dni kończę osiemnaście lat. Czy to do Ciebie nie dociera? A znam go bardzo dobrze. Przez tak krótki czas pokazał mi, jakim wspaniałym jest człowiekiem i jak mnie kocha.
-Dziecko, nie rozśmieszaj mnie. Jak można kogoś pokochać przez tydzień ? Na to potrzeba lat, lat przyjaźni.
-A co z miłością od pierwszego wejrzenia?
-Coś takiego nie istnieje.
-A sama mówiłaś, że tak wyglądała wasza miłość z tatą. Oj mamo.! Przecież wiesz, że jestem odpowiedzialna. Puściłaś mnie na koniec kraju, do Warszawy, na koncert.
-I żałuję. Bo widzę właśnie w jakie kłopoty się wpakowałaś. Gdybym od razu się nie zgodziła, nie byłoby problemu z plotkami o Tobie w gazecie i nie wpadłby Ci do głowy pomysł, żeby wyjeżdżać z nieznajomymi do Anglii.
Rzuciłam słuchawką. Nie mogłam już tego słuchać. Rozpłakałam się. Zadzwoniłam do Hazzy. Powiedziałam płacząc :
-Jednak nie jest tak prosto i idealnie jak myślałam.
-Co się stało? Nie płacz, poczekaj 5 minut. Za chwilę u Ciebie będę.
Był kochany. Tak jak mówił, szybko się u mnie zjawił. Kiedy zobaczył mnie płaczącą na łóżku, podbiegł do mnie przytulił mnie i kazał opowiadać, dlaczego jestem taka smutna.
-Moja mama…
-Co z nią?
-Zadzwoniłam do niej, żeby powiedzieć, że nie wracam do domu, tylko wyjeżdżam z wami w trasę do Anglii. Nie dawała nawet dojść mi do słowa. Cały czas powtarzała, że jestem za młoda, że wcale mnie nie kochasz i w ogóle się nie znamy.
-Co to za głupoty. Kocham Cię jak nikogo w świecie. A przez tak krótki czas zdołałem Cię poznać. Przecież spędzaliśmy razem każdą chwilę. A jeśli Twoja mama nie jest przekonana co do mnie i do tego, że jestem odpowiedzialny, aby zabrać Cię ze sobą w trasę, to udowodnię jej, że się myli. Pierwszy koncert rozpoczyna się dopiero za 4 dni. Mieliśmy wyjechać trochę wcześniej, żeby zobaczyć się jeszcze z rodzinami i odpocząć. Ale przecież chłopcy mogą lecieć sami. My dołączymy do nich później. Pojadę z Tobą do Twojego domu, udowodnię Twojej mamie, że jesteś miłością mego życia i nie dam Ciebie skrzywdzić. Kocham Cię. – powiedział po czym mnie pocałował.
-Mam tylko nadzieję, że się zgodzi na ten wyjazd.
Harry poszedł do domu, powiedzieć chłopcom, że nie lecimy razem z nimi. Przylecimy za parę dni, bo teraz mamy do załatwienia parę spraw. Opowiedział wszystko o co nam chodzi, a oni stwierdzili, że nie zostawią nas z taką sytuacją i pomogą nam przekonać moją mamę. Wszyscy byli kochani . Jak dobrze jest mieć przyjaciół, którzy zawsze są gotowi pomóc Ci we wszystkim . To taki powód do radości.
Następnego dnia, wszyscy wyruszyliśmy do mojego rodzinnego domu.
-Denerwujesz się? – powiedział Liam.
-A jakby inaczej. Moja mama bardzo lubi wyolbrzymiać wszystko i przesadnie się o mnie troszczyć. To strasznie denerwuje, ale i zarazem dołuje. Przecież ja nie mogę podejmować za siebie decyzji, a już jutro kończę 18 lat. To niesprawiedliwe. Całe życie powtarzała mi, że jak będę już pełnoletnia, to będę mogła dopiero wtedy o sobie decydować i robić to, co będę tylko chciała. Gdzie podziały się te słowa?
-Odpręż się i już teraz o tym nie myśl. – powiedział Zayn uśmiechając się.
Dotarliśmy do Wrześni. Do mojego domu. Było to małe miasto, które podobało się chłopcom.
Chłopcy za wszelką cenę starali się przekonać moją mamę. Na marne. Powiedziała tylko.
-Jeśli macie czas, prześpijcie się tutaj, ja poobserwuję was i zobaczymy co będzie jutro.
Zgodziliśmy się. Mój pokój był duży, stały tam dwa łóżka, jedno wolne, po mojej starszej siostrze, która dawno ma już swoją rodzinę. Zaprosiłam go, żeby spał w moim pokoju. Chciałam być cały czas blisko jego. Cały dzień troszczył się o mnie. Jak zawsze, zresztą. Nie było to zachowanie „na pokaz” w żadnym wypadku. Widziałam jak mnie kochał.
Wieczorem siedzieliśmy na moim łóżku. Przyszli do nas chłopcy wraz z Eleanor i Danielle. Dużo się śmialiśmy, rozmawialiśmy. Było bardzo wesoło. Mam nadzieję tylko, że mama zauważyła, jakimi przyjaciółmi jesteśmy. Siedząc tak, zauważyliśmy dziwne krzyki dobiegające z zewnątrz. Zajrzałam przez okno. Stało tam mnóstwo ludzi. Wiele osób, było moimi odwiecznymi wrogami, teraz przyjacielsko machali do mojego okna. Domyśliłam, że chodzi im o chłopców. Podszedł do mnie Harry, przytulił mnie i pocałował w policzek, a na dole, słychać było krzyki, kwiki i tego typu dźwięki. Wiedziałam już, że wszyscy teraz chcą „przyjaźni” ze mną, tylko dlatego, że moim chłopakiem jest Harry Styles i znam chłopców z 1D, którzy właśnie siedzą w moim pokoju. Jeden Zayn zachował trzeźwy umysł, wyszedł na zewnątrz, poprosił wszystkich, żeby opuścili moje podwórko, bo wyczekiwanie na nas nie ma sensu, gdyż i tak nie wyjdziemy. Tak zrobili. Wszyscy się „zmyli” jak powiedział Zayn.
Było już późno. Położyliśmy się wszyscy do łóżek. Hazza długo leżał ze mną. Tak zasnęliśmy. Rano, obudziłam się sama w pokoju. Wyszłam z niego. Nikogo nie było w domu. Strasznie się zdziwiłam.
Przecież nikt nic nie mówił wczoraj, że wychodzi. No i żeby tak wszyscy razem zniknęli, razem z mamą i tatą?
To było strasznie dziwne. Ubrałam się i chciałam już wychodzić z domu, żeby ich szukać, kiedy wszyscy wybiegli z kuchni krzycząc „Sto lat!”. Na czele ich stał Hazza, z wieeeeelkim bukietem kwiatów. Ucałował mnie ciepło i wręczył mi śliczne kwiaty. Reszta chłopców również złożyła mi serdeczne życzenia. Dziewczyny zrobiły to samo. Rodzice kupili mi tort z twarzami chłopców. Na widok jego, strasznie się zaśmiałam. Mama składając mi życzenia, powiedziała:
-Przemyślałam to wszystko, obserwowałam i już wiem, że ten chłopak jest naprawdę Ciebie warty. No jedźcie już sobie w tą trasę.
Mocno ją przytuliłam i wykrzyknęłam do chłopców:
-Słyszeliście ? Jedziemy razem do Anglii !!
Harry podszedł do mnie i oznajmił :
-Nie myśl, że te kwiaty, to cały prezent ode mnie na Twoje osiemnaste urodziny. Mam coś jeszcze. Zamknij oczy.
Zrobiłam jak kazał. Założył mi na szyję przepiękny , srebrny naszyjnik z literką „H”, która była wykonana z samych DIAMENTÓW!
-Nie potrzebnie tak wykosztowałeś się dla mnie. – powiedziałam.
-Dla Ciebie wszystko, kochanie.
Niall oczywiście pierwszy dobrał się do tortu. Wszyscy śmiali się, że zabawnie jest jeść swoje twarze.
To były najlepsze urodziny w całym moim życiu. Po całodniowym świętowaniu, spakowałam się i wyruszyliśmy na lotnisko, żeby lecieć już do Anglii.




No to mamy rozdział 10 !!! Hej, mam małą prośbę. Pomożecie dobić wejścia na mojego bloga do 1000? Reklamujcie go dosłownie WSZĘDZIE. ! ;) Pamiętajcie, że będę baaaardzo wdzięczna i mogę polecić się na przyszłość. Mam też propozycję. Blogi, które polecą u siebie mojego, zostaną zareklamowane na moim blogu. Może trochę zawile to ujęłam, ale coś za coś xd Ty reklamujesz mnie, ja reklamuje Ciebie. Proste ? Piszcie w komentarzach, gdzie reklamujecie mojego bloga i bądźcie pewni, że wasz blog zostanie zareklamowany u mnie ;)
Tym czasem przepraszam, że nie dodałam rozdziału wczoraj. On czekał cały czas, ale nie mogłam się dostać przez siostrę na kompa ;p teraz nadrabiam :D Dzisiaj nie dodam już rozdziału, bo jadę na noc do koleżanki . ;)
Pozdrowionka, Mrs. Styles xx