niedziela, 24 czerwca 2012

Rozdział 20 „Wypadek i rozstanie”


Co mogłaby robic Gemma ? Tutaj, w Polsce? To musi być coś ważnego, skoro pofatygowała się specjalnie do innego kraju.
Wchodząc do domu, wszyscy naskoczyli na nas zdenerwowani :
-Gdzie wy byliście ?! Kiedy się obudziliśmy, was nie było. Oliwia słyszała, jak rozmawialiście, że idziecie do sklepu. Dłuższy czas nie przychodziliście, więc poszłam do niego. Tam was nie było. Telefony w domu. Oboje? Czy wyście poszaleli ? - niemal wykrzyczała zdruzgotana mama.
-Spokojnie. Mieliśmy mały „wypad poza miasto”. Długa historia, bez sensu opowiadac. - odpowiedziałam.
-Gemma, co tu robisz? - zapytał zdziwiony Harry widząc swoją siostrę wyłaniającą się z pokoju.
-Przyjechałam, bo tylko ja byłam zdolna myślec rozważnie. - powiedziała.
-A dokładniej ? - zapytał.
-Chłopcy chcieli zrobic wam niespodziankę i przyjechac do was. W drodze, mieli wypadek samochodowy. Policjanci mówili, że cudem przeżyli. Gdyby prowadzący, nie skierował samochodu do rowu, wjechali by na drzewo i mogliby zabic innych ludzi. Tylko jeden Zayn najbardziej z nich ucierpiał. Wszyscy są w szpitalu na badaniach obserwacyjnych, ale on.. on jest w złym stanie. Bardzo prosił, żebyście przyjechali, zresztą jak wszyscy, ale on szczególnie prosił o przyjazd Ani. Mówił, że to dla niego bardzo ważne.
Rozpłakałam się.
-Wiesz, czy to coś poważnego ? - zapytałam.
-Nic nie wiem, szybko przyleciałam, żeby was poinformowac. - odpowiedziała.
-Dobrze zrobiłaś. Harry, jedziemy. - zwróciłam się do mojego chłopaka. - W jakim są szpitalu ? - zapytałam Gemmy.
-W tym, w pobliżu.
Wybiegłam jak oszalała z domu.
-No ruszaj się. Z nimi może być coraz gorzej. - pośpieszałam.
Widziałam, że był na mnie lekko zły, że na niego krzyczę, ale wiedział, że to wszystko przez nerwy. Sam przecież przez to przechodził.
Dojechaliśmy. Całą drogę trzęsłam się ze strachu i płakałam niemiłosiernie.
-Zayn ! - krzyknęłam tuląc przyjaciela i nadal płacząc.
-Jesteś... jak dobrze... Strasznie boli mnie głowa... - ledwo wybąkał z siebie Zayn, łapiąc mnie za rękę.
-Będzie dobrze, zobaczysz, wyzdrowiejesz. - powiedziałam całując go w czoło.
W tym momencie, do sali wszedł Harry. Widząc nas był lekko zmieszany. Ale przecież to przyjaciel, to nic nie znaczyło. Zayn nie puszczał mojej dłoni.
-Pójdę jeszcze do chłopców i odwiedzę po drodze lekarza. Dowiem się jakie wyniki waszych badań.
-Nie idź jeszcze. - powiedział Zayn, nie puszczając mojej dłoni, wręcz ciągnął ją w swoją stronę.
-Za chwilę będę. - powiedziałam uśmiechając się.
Harry widocznie był zazdrosny, bo jego wzrok mówił wszystko. Ewidentnie zabijał nim Zayna.
Poszłam do reszty poszkodowanych przyjaciół. Na pierwszym łóżku leżał Liam. Obok niego Niall, a pod oknem Louis. Wszyscy ucieszyli się nie mój widok.
-Gdzie Harry? Muszę go przytulic ! - powiedział lekko płaczący Louis. - Tak źle się czuję.
-Mówił, że był u was.
-Kiedy szedłem do łazienki, widziałem jak stał pod drzwiami do sali Zayna i był lekko załamany.-powiedział chyba najmniej chory Liam..
-To pewnie nic. - powiedziałam spokojnym głosem. - Pójdę do lekarzy i dowiem się co z waszymi wynikami badań.
-Wracaj szybko, ale z jedzeniem ! - powiedział wygłodniały Niall.
-Jasne, głodomorze.- powiedziałam uśmiechając się.
Poszłam w stronę gabinetu. Po drodze, spotkałam Harrego, siedzącego przybitego na krześle.
-Co się dzieje, kochanie? - zapytałam zatroskana.
-Nie nic... To tylko... przejąłem się chorobą chłopców. - odpowiedział.
-Będzie dobrze.. zobaczysz.. wyjdą z tego. - powiedziałam, po czym przytuliłam go.
Nie czułam, jakby odwzajemniał go.
Z gabinetu wyszedł lekarz. Zatrzymałam go i zapytałam co z chłopcami. Zaprosił mnie do środka.
-Jaka jest diagnoza badań ?
-Niall, Louis i Liam mogą już jutro wracac do domu.
-A co z Zaynem ?
-Czy jest pani z nim związana ? Inaczej nie mogę udzielic jakichkolwiek informacji. - powiedział lekarz.
No co miałam powiedziec ? Musiałam skłamac, ze jest moim chlopakiem, bo przecież jego rodzina nie przyjedzie z tak daleka, tylko po to, zeby lekarz powiedział co się dzieje. Może to nic takiego.
-Tak, jesteśmy razem. Więc co z nim ?
-Tylko na nim pozostanie, mamy nadzieję, że tylko niewielki, uszczerbek na zdrowiu.
-A konkretniej. ?
-Jego czaszka jest pęknięta i posiada on krwiak na mózgu. Nie jest on duży. Jeśli jednak stan chorego będzie się pogarszał, będziemy musieli usunąc go operacyjnie.
-Ale przecież to straszne. Jak długo potrwa leczenie?
-Niech się pani nie denerwuje. Będziemy bacznie obserwowali postęp w zagajaniu się krwiaka, oraz zrośnięciu czaszki. Pacjent będzie otrzymywał specjalne leki, które pod pani bądź pielęgniarki nadzorem będzie musiał regularnie przyjmowac.
-Rozumiem. Czy mogę powiadomic już chłopców o diagnozie postawionej przez pana ?
-Myślę, że tak. Trójka z nich dostanie jutro z rana wypis ze szpitala.
-Rozumiem. Dziękuję. - powiedziałam po czym wyszłam z gabinetu.
Na korytarzu nie było Harrego. Widziałam tylko jak wychodzi ze szpitala. Krzyknęłam za nim, ale on się nie odwrócił. To pewnie stres go wykańcza.
Poszłam do Nialla zaniesc mu jedzenie
-Chłopcy, mam dobrą wiadomosc. Już jutro wychodzicie ze szpitala. - oznajmiłam.
-Wreszcie zjem porządny obiaad ! - wykrzyczał uradowany Niall.
-Jednak jest problem z Zaynem. Ma pękniętą czaszę i niewielki krwiak na mózgu. Ale nie bójcie się... on... on wyzdrowieje. - powiedziałam ze łzami w oczach.
-Nie płacz. - powiedział Liam przytulając mnie. - Zayn wyjdzie z tego. Przecież od zawsze jest silny.
Rozpłakałam się. Usiadłam na korytarzu i próbowałam uspokoic swoje nerwy, żeby Zayn nie zauważył jak się o niego martwię.
-Już jestem. - powiedziałam ze sztucznym uśmiechem. - rozmawiałam z lekarzem.
-Co mi jest ? Bo strasznie boli mnie głowa i oczy.
-Pamiętaj, że cały czas będę przy Tobie. Będę się Tobą opiekowała nawet dzień i noc.
-Ale co mi jest ? - zapytał tym razem lekko zdenerwowany.
- …
Usłyszał ciszę z mojej strony, po czym zauważył, że z moich oczu płyną łzy.
-Heej.. Nie płacz. - powiedział łapiąc mnie za rękę. - Na pewno nie jest tak źle.
-Ty.. ty masz krwiak na mózgu i pękniętą czaszkę.
-Przecież to nic strasznego. Czy ja kiedyś nie dałem sobie z czymś rady ? - powiedział uśmiechając się.
-Jak zawsze uśmiechnięty. Będzie dobrze. - powiedziałam, całując go w rękę. - Widziałeś może Harrego ?
-Przechodził obok mojej sali. Nie zwracał na nic uwagi. Szedł ze spuszczoną głową. Powinnaś z nim porozmawiac.
-Wieczorem. Na razie muszę zając się moim chorym. - powiedziałam uśmiechając się. - Teraz tak szybko się mnie nie pozbędziesz.
Zaśmiał się.
-Nawet nie chcę. Cieszy mnie każda chwila z Tobą.
-Miło, miło . - powiedziałam śmiejąc się.
-Jak lekarz powiedział Ci wszystko o mojej chorobie. Przecież nie spokrewnionym osobom nie udzielają takich informacji.
-Musiałam skłamac.
-Ale jak ?
-Lekarz zapytał, czy jesteśmy parą. Powiedziałam, że tak.
-Teraz to mi miło. - powiedział.
-Dobra, koniec dobrego, bo powinieneś się trochę przespac, odpocząc. Pielęgniarka powinna przyniesc Ci za chwilę leki. Ja pójdę do reszty, zobaczę jak z nimi.
-Jasne. Ale wracaj szybko.
-Oczywiście. - powiedziałam uśmiechając się.
Wyszłam na korytarz, a mój telefon zadzwonił. Była to mama. Opowiedziałam jej o stanie zdrowia Zayna i o tym, że reszta wychodzi już jutro ze szpitala. Zapytała, dlaczego Harry przyszedł sam do domu, nie został ze mną. Nie wiedziałam, więc takiej tez odpowiedzi udzieliłam. Obiecałam, że wrócę niedługo do domu, jeśli tylko Zayn zaśnie.
Weszłam do sali, wszyscy moi przyjaciele spali, jak się później okazało, Zayn również. Postanowiłam wrócic do domu, ponieważ było już późno.
Kiedy weszłam do mojego pokoju, zobaczyłam pakującego się Harrego.
-Co Ty robisz? - zapytałam.
-Pakuję się. - odpowiedział. - Sądzę, że nie powinienem już dłużej utrzymywac się pod Twoim i Twoich rodziców dachem.
-Przestań, przecież Ty jesteś jak rodzina. A zresztą nikomu nie przeszkadzasz.
Podszedł do mnie, pocałował mnie w czoło i powiedział:
-Wydaje mi się, że powinniśmy zrobic sobie małą przerwę w naszym związku ?
-Czy ty właśnie mnie zostawiasz? Samą ?
Rozpłakałam się.
-Tshhh ..! Nie płacz. - powiedział , po czym ponownie pocałował mnie w czoło.
Chciałam ostatni raz go pocałowac, ale .. ominął mnie i wyszedł. Płakałam cały wieczór. Nie dość, że Zayn jest chory, to jeszcze Harry ze mną zerwał. Niby to tylko przerwa... ale on pewnie już do mnie nie wróci.
Wieczorem napisałam do niego Sms. „Czy mogę wiedziec z jakiego powodu zerwałeś ze mną ? Co takiego złego zrobiłam ? Starałam się ?”
Nie odpisał. Jeszcze bardziej płakałam.
Następnego dnia, z samego rana poszłam do szpitala. Chłopcy zostali wypisani. Resztę dnia spędziłam z Zaynem. Opiekowałam się nim jak nigdy. Musiałam ukrywac to, że jestem załamana. Nikomu nie powiedziałam o tym, że nie jesteśmy już z Hazzą. Najgorzej się czułam, kiedy zobaczyłam go w szpitalu, kiedy przyszedł odwiedzic Zayna. Wtedy o mały włos nie wybuchnęłam płaczem na ich oczach. Kiedy on już wyszedł Zayn zapytał :
-Co się dzieje? Widzę, że byłaś smutna, kiedy Harry przyszedł .
-My... my mamy mały kryzys... nic takiego, nie martw się.
-To dlaczego mówił, że musi już wracac do hotelu ? Wyprowadził się ?
Wtedy już nie wytrzymałam. Wybuchłam płaczem.
-Hej, już dobrze.. - mówił Zayn tuląc mnie.
-Właśnie nic nie jest dobrze... Harry stwierdził, że musimy zrobic sobie małą przerwę w związku. A ja nie wiem o co mu chodzi ? Co zrobiłam źle ? Zbyt się starałam ? W tym tkwi problem ?
-Hej.. nie płacz, okej ? Spójrz na mnie. Jesteś wspaniałą kobietą i nie przejmuj się, on kiedyś zmądrzeje. - powiedział, po czym pocałował mnie w rękę.
W tym momencie do sali wszedł Hazza.
-Ja tylko po telefon. Zapomniałem go. Możecie już dalej prowadzic sobie tutaj wyznania i całusy.
A ja co ? W ryk.
On wyszedł z sali.
-Biegnij za nim. - powiedział Zayn.
-O co Ci chodzi ? Czego ode mnie chcesz? Za bardzo się starałam i dlatego musiałeś ze mną zerwac ? A może masz inną ?
-Ale o co Tobie chodzi ? To nie ja siedze cały czas z Zaynem, całuję się po rączkach, czułkach itd. I ja mam inną ? Chyba jest na odwrót. To Ty mnie zdradzasz.
-Chyba Cię pogięło ? Przecież Zayn jest chory. Cały czas go pocieszałam, żeby nie myślał o chorobie.
-A ta sytuacja przed chwilą ? „Jesteś wspaniałą kobietą” bla bla bla...
-Pocieszał mnie. Rozpłakałam się, bo byłam załamana po tym, że mnie zostawiłeś. A za co to nadal nie rozumiem. Przecież to Twój przyjaciel, jak możesz osądzac go o cos takiego ? Przecież...
Przerwał mi. Przerwał mi gorącym pocałunkiem. Pocałunkiem zgody.
-Przecież wiesz, że Cię kocham. - dodałam.
-Wiem i przepraszam.
-Obiecaj, że od teraz będziemy sobie ufac . - powiedziałam.
-Obiecuję. - odpowiedział.
-Więc może.. może wrócisz do mnie .. do domu ?
-Chodźmy po rzeczy.
-Dobrze, ale powiem Zaynowi, że idziemy.
Kiedy weszłam do sali, Zayn leżał, trzymając się za głowę.
-Już wszystko wyjaśnione. Już wszystko dobrze. Pojedziemy teraz do hotelu po jego rzeczy. A z Tobą wszystko okej ? Źle się czujesz ? Może zawołam pielęgniarkę ?
-Wszystko dobrze. Tylko trochę boli mnie głowa. Prześpię się i przejdzie mi, zobaczysz.
-Skoro tak, to dobrze. Bye, bye. - powiedziałam uśmiechając się.
Pojechaliśmy po walizki i wróciliśmy do domu.
Razem spędziliśmy romantyczny i przecudowny wieczór. Może szczegółów zdradzac nie będę, powiem tylko jedno. OMG. To było coś.
Leżąc już w łóżku, położyłam moją głowę na jego gołą „klatę”. Tak też zasnęłam.
Rano, zjedliśmy wspólne śniadanie i pojechaliśmy do szpitala.
W pokoju jednak nie było Zayna. Wystraszyłam się. Ale po chwili zobaczyłam go wracającego z toalety.
-Głupolu, wiesz jakiego stracha nam nabawiłeś ?
-Nic mi nie jest. Tylko trochę boli mnie głowa. Ale to przejdzie.
Chciał usiąśc na łóżku, ale zemdlał. Szybko pobiegłam po lekarza.
-Zabieramy go na stół operacyjny. To omdlenie nie jest normalne.





Chciałam dodac jakiś mega długi rozdział, ale jest taki.. czy ja wiem ?
Przepraszam, ale starałam się.
Cóż więcej ?
Kocham, kocham, kocham, kocham go i tęsknię ♥


btw. MASSIVE THANK YOU za 3000 wejśc na bloga :)

Pozdrowionka, Mrs. Styles xx


środa, 20 czerwca 2012

Rozdział 19 „Dziwne rozwiązanie sytuacji”



-Nie bój się... - powiedział Hazza, po czym przytulił mnie, dzięki czemu czułam się bezpiecznie.

Nadal jednak panikowałam i nie przestawałam mówic.
-Ale o co tu w tym wszystkim chodzi? Jak można zamknąc ludzi w jakimś pomieszczeniu.?! Do tego bez
świateł ! Przecież to porwanie ! - krzyczałam.
Tym razem już nie byłam w uścisku mojego chłopaka. Nerwowo chodziłam w te i z powrotem. Najbardziej denerwowało mnie to, że nic nie widziałam. Od zawsze nienawidziłam ciemnosc, a teraz mogłam odczuc ją najbardziej. W każdej chwili mogłam na coś wpasc. Na szczęście po paru minutach, które dla mnie wydawały się wiecznością, zostały otworzone drzwi.
Kolejny raz zobaczyliśmy wysokiego mężczyznę. Był, jak to się mówi „dobrze zbudowany”
Sam jego widok, oprawiał mnie o dreszcze.
Już dawno zadzwoniłabym na policję, albo do rodziny, ale jak na złosc tym razem nie zabraliśmy oboje telefonów z domu.
-Chodźcie za mną. - powiedział poważnie mężczyzna.
Doprowadził nas do pewnego pomieszczenia. Kiedy zostały otworzone drzwi, o mało oboje nie wybuchnęliśmy śmiechem. Na krześle, położonym pośrodku pokoju, siedziała około 12 – letnia dziewczyna.
I co? To ojciec chrzestny mafii ?
-Po co nas tu ściągnęłaś ? - zapytałam.
-Cicho ! Ja tu jestem od zadawania pytań ! - wykrzyczała piszczącym głosem dziewczynka.
Harry wkroczył w akcję .
-O co Ci chodzi ? O autograf, zdjęcie ? Trzeba było zapytac na ulicy, a nie nas porywac !
-Hazzuś, kochanie, nie denerwuj się. Nie chodzi mi o to . Po prostu chcę Cię mieć na własnosc. A w przyszłości wyjdę za Ciebie za mąż. - powiedziała.
-Że co proszę? Rozumiem, że jesteś moją fanką, mówisz, że mnie „kochasz”, ale zrozum, my nigdy nie będziemy razem. Chociażby ze względu na to, że mamy między sobą dużą różnicę wiekową. Dla mnie jesteś zwyczajnym dzieckiem.
-Co tam wiek. . Spójrz na Hue Hefnera. - powiedziała mała.
-Co to za przykład ? Ten człowiek ma dom Playboya. - odpowiedział.
-Dobra, dobra, a co ja mam z tym wspólnego ? - wtrąciłam .
-A ty ? Ciebie nie wypuszczę. Ochrona trzymac ją ! Nie pozwolę na to, żebyś była razem z miłością mojego życia !
-Ale .. O co tu do cholery chodzi ? Harry, kochanie, pomóż mi. ! - wykrzyczałam płacząc. - Przecież tym, że będziesz mnie więzic, nie zdobędziesz serca Hazzy. Wręcz przeciwnie. On Cię znienawidzi. Zrozum to, jesteś tylko fanką . On również chce ułożyc sobie życie. Chce być NORMALNY.
Na chwilę spuściła głowę i nic nie mówiła. Po czym rozpłakała się i zaczęła mówic.
-Ja przepraszam, przepraszam za wszystko . Niech pan ją puści . A ja , ja nie chciałam nic złego... ja tylko chciałam pokazac koleżankom, że nie jestem gorsza od nich..
-O czym Ty mówisz ? - zapytał zaciekawiony Harry.
-Od zawsze nie mogłam znaleźc sobie przyjaciół .Wszystkie moje koleżanki miały wiele autografów gwiazd, dzięki czemu zdobywały znajomych . A ja ? Ja zawsze na przerwach stałam sama. Wpadłam więc na pomysł, że jeśli spotkam Harrego Stylesa i będę go miała na własnośc, wreszcie zdobędę koleżanki.
Hazza bez słowa, podszedł do niej i mooocno ją przytulił, po czym pocałowal w policzek. Mała była oszołomiona i wniebowzięta.
-Dlaczego to zrobiłeś ? Przecież ja.. ja chcialam was uwięzic.
-Bo wzruszyła mnie twoja historia. Mam dla Ciebie propozycję. Pójdziemy razem z Tobą, nawet zaraz, do Twoich koleżanek. Jeśli zależy im na tym, żeby zobaczyły mnie z Tobą, to będą widziały, ale zapewniam Cię, nie będą to prawdziwe przyjaciółki.
-Hmm... wystarczy mi to, że spotkałam dzisiaj Ciebie... głupio mi teraz o to pytac, ale czy mogę zrobic sobie z wami zdjęcie i czy podpiszesz mi moje gadżety ?
-Jasne. - powiedział uśmiechając się.
Mała, przyniosła po chwili wielki karton . Znajdowały się w nim płyty, koszulki, książki z 1D. Jednym słowem było tego mnóstwo.
Wszystko podpisał specjalnie dla niej.
-A teraz .. możemy wrócic już do domu ? Pewnie wszyscy się o nas denerwują.
-Jasne. Przepraszam. - powiedziała.
Wyszliśmy. Idąc do domu, trzymałam loczka za rękę. W pewnym momecie powiedziałam :
-Jestem z Ciebie dumna.
-Dlaczego ? - zapytał zdziwiony.
-Pięknie zachowałeś się w stosunku tej dziewczynki. Mimo tego, że „porwała nas” , byłeś dla niej miły i potrafiłeś ją zrozumiec. - powiedzialam, po czym podarowałam mu całusa w policzek.
Uśmechnął się .
Byliśmy już koło domu.
-Hej, czy to samochód Gemmy, mojej siostry? Co ona tutaj robi ? - zapytał zdziwiony Hazza.







No i mamy rozdział 19 !!!!! Mam wieeeeeelką prośbę dla czytających. Proszę rozsyłajcie bloga, bo nie dodam rozdziału, puki nie będzie 3000 wejsc ;p
A tak poza tym. Jest spoko i oficjalnie stwierdziam . No kurde, zakochałam się. No i kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham go. ♥ 

wtorek, 19 czerwca 2012

Rozdział 18 „Porwanie”




Był już gorący poranek. Słońce wkradało się do mojego pokoju. Poczułam się tak jak wcześniej, przed wyjazdem. Miło, ciepło. I co najważniejsze – bez pośpiechu !
Spokojnie mogliśmy wylegiwac się w łóżku do późnej godziny. Ja jednak zamiast korzystac z nadmiaru wygody, wstałam z łóżka. Pogłaskałam Harry'ego po ręce i chciałam już isc do toalety, ale ten, nie puścił mojej ręki. Wręcz ciągnął ją w swoją stronę .
-Chodź do łóżka. Jeszcze trochę poleżymy razem, a potem oboje pójdziemy do sklepu po świeże bułki i zrobimy śniadanie dla wszystkich. Co Ty na to ? - zaproponował.
-Kusząca propozycja. - powiedziałam uśmiechając się.
Wróciłam więc do ciepłego łóżeczka, które tym razem już, nie chciało mnie z niego wypuścic za wszelką cenę. Od zawsze było tak strasznie wygodne, a dzisiaj odczułam to najbardziej, ponieważ łóżka hotelowe nie są wcale tak wygodne , na jakie wyglądają .
Oboje z wielką trudnością wyłoniliśmy się spod miękkiej pościeli. Ubraliśmy się, po czym ruszyliśmy w stronę małego sklepiku, umieszczonego blisko mojego domu.
Dopiero w trakcie drogi, uświadomiliśmy sobie, że oboje nie zabraliśmy ze sobą telefonów, ale przecież co może się stac w tak krótkiej drodze ? A jednak...
Podjechał dziwny, czarny i duży samochód. W pierwszym momencie spojrzałam na niego jak na zwykły samochód. Przecież jest ich wiele w mieście. A jednak...
Nie spostrzegliśmy się w którym momencie wciągnęli nas do niego. Zaczęłam krzyczec, ale mężczyzna siedzący w nim, zakrył mi usta. Harry stanął w mojej obronie i powiedział :
-Może by tak delikatnie obchodzic się z kobietą ?
-Zamknij się ! - wykrzyczał mężczyzna i uderzył go łokciem w brzuch.
-Harry, nie ma sensu wyzywanie się z nim . - powiedziałam. - A pan może wytłumaczy nam o co chodzi ?
-Nie ma czasu na rozmowy . - powiedział z wzrokiem zabijających wszystkich.
Nic więcej nie mówiliśmy. Czekaliśmy tylko na to, kiedy dowiemy się czegokolwiek o tym, dlaczego siedzimy właśnie tu.
-Wysiadajcie, ale szybko i bez krzyku . Zrozumiano ?!
-Jasne, rozumiemy . - powiedział Hazza.
Zrobiliśmy jak kazał. Weszliśmy w wąski korytarz.
-Przed siebie i nie oglądac się ! - wykrzyczał z auta.
W pewnym momencie, zgasły wszystkie światła, a drzwi zamknęły się.
-Tu nie ma wyjścia ! - krzyknęłam spanikowana.





Dzisiaj tylko MEGA krótki rozdział. Ale urywa się w fajnym momencie i sama się nie mogę doczekac, co będzie dalej xD więc czekac, wbijac, komentowac, głosowac xD

na koniec powiem jedno. :
kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham,

Pozdrowionka, Mrs. Styles xx

czwartek, 7 czerwca 2012

Rozdział 17 „Występ siostry”



Siedząc na kanapie z loczkiem, pijąc poranną kawę, usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Była to moja młodsza siostrzyczka, Oliwka. Nigdy o niej nie opowiadałam. Sama nie wiem czemu. Kochana, jedenastoletnia dziewczynka. Od zawsze kochała śpiewać, ale była też strasznie wstydliwa. Zawsze twierdziłam, że marnuje swój głos, nie wykorzystując go. Z jej opowiadań wynika, że nauczyciel muzyki, mógłby dawać role śpiewające Oliwii, ale ona jak zwykle siedziała cicho w ławce, nie odzywając się. Od zawsze była straaasznie skromna i skryta. Wracając do telefonu. Odebrałam i usłyszałam jej cichy i wesoły głosik, który zawsze wprowadzał mnie w dobry nastrój.
-Cześć Aniu! – powiedziała zadowolona, ale jak zwykle lekko zdenerwowana.
-Cześć siostrzyczko, co u was? Coś się stało, że dzwonisz ? – zapytałam.
-U nas wszystko w porządku. Dzwonię, bo niedługo w mojej szkole odbędzie się uroczystość z okazji pięćdziesięciolecia szkoły.
-Tak..
-I właśnie.. ja… ja dostałam rolę w przedstawieniu.
-To świetnie. – powiedziałam zadowolona.
-Rolę, w której również będę śpiewała jedną piosenkę.
-Wreszcie się odważyłaś. Bardzo się cieszę, słonko . – powiedziałam.
-Czy mogłabyś przyjechać na to przedstawienie? Bardzo mi na tym zależy.
-Jasne, kochanie. Którego dnia występujesz ?
-W tą sobotę.
-To już jutro…
-Zdążysz dolecieć ?
-Jasne, dla Ciebie wszystko, skarbie.
-Dziękuję, kocham Cię ! – powiedziała zadowolona, jak nigdy.
-Nie ma sprawy, ja Ciebie też, pozdrów wszystkich.
I tyle z rozmowy. Wreszcie moja maluda będzie śpiewała przed prawdziwą publicznością. Jestem z niej dumna.
-Kto dzwonił ? – zapytał Harry.
-Oliwia, jutro w jej szkole odbywa się przedstawienie, a ona będzie w nim występowała. Poprosiła, żebym do niej przyleciała, bo to dla niej ważne.
-Polecisz? Przecież nie zostało dużo czasu.
-Jasne, zrobię wszystko dla mojej małej księżniczki.
-Polecimy razem. Dobrze się składa, bo mam cały weekend wolny, a do tego poniedziałek i wtorek.
-Świetnie. Musimy zacząć się pakować i znaleźć samolot.
-Ty spakuj nasze rzeczy, a ja resztą się zajmę.
Podzieliliśmy obowiązki i wzięliśmy się do pracy. Ja poszłam na górę do garderoby, spakować ubrania, a Hazza powiedzieć reszcie, że wyjeżdżamy. Do domu wrócił po 3 godzinach. Była piętnasta.
-Wszystko gotowe ? –zapytał.
-Tak, walizki już dawno uszykowane. – odpowiedziałam.
-Świetnie. Bierzemy rzeczy i wsiadamy do samochodu, bo za godzinę mamy samolot.
-Czyli w drogę.
Bardzo szybko dojechaliśmy na lotnisko. Za szybko. Zostało nam 45 minut czekania. W trakcie, zdążyły dopaść nas dziesiątki fanek.
Jak zwykle.
Nic nie poradzę.

Lecimy.
Jeszcze godzina i jesteśmy w Polsce.
Nareszcie od długiego czasu zobaczę rodzinkę w komplecie.
Jesteśmy na miejscu.
Zamówiliśmy taksówkę, żeby dojechać do domu. Kierowca nieźle się zdziwił, widząc Harrego Stylesa, wsiadającego do zwykłej taksówki, zwykłego człowieka, bez ochrony i do tego z Polką. Mieliśmy niezły ubaw.
Wreszcie w domu. Wysiadając, Hazza zachował się jak dżentelmen. Nie pozwolił nieść mi walizek. Sam to zrobił . W sumie to ja nadal myślę, że ciągle podlizuje się mojej mamie, żeby podłapać u niej punktów.
W drzwiach przywitała nas Oliwia. Była wniebowzięta widząc mnie. Harrego szczególnie. Od zawsze potajemnie się w nim kochała i ustawiała sobie jego zdjęcia na tapetę telefonu. Podbiegła, żeby go mooocno uściskać. Powiedziałam tylko śmiejąc się:
-Tylko nie zduś mi chłopaka, bo nie dojedziemy na przedstawienie.
-Damy radę, co nie kochana ? – powiedział Hazza, zwracając się do mojej młodszej siostry.
 Była również Iza. Zamiast cieszyć się naszym widokiem zapytała oburzona:
-Czemu nie zabraliście ze sobą Zayna ?!
Zaśmialiśmy się.
-Oj Izaaa.. Nie wiedziałam, że masz takiego fioła na jego punkcie. – powiedziałam.
-Nie przesadzajmy, nie przesadzajmy. – powiedziała kręcąc głową.
-Wejdźcie do środka. Przecież nie będziecie tak stali. – powiedziała wyłaniająca się zza drzwi mama.
-Wiesz, że dzisiaj będziesz musiał wreszcie poznać mojego tatę ? – zapytałam cicho Hazzę . – Już idziemy. – powiedziałam do mamy.
-Mam nadzieję, że nie będzie gryzł ? – zapytał zdenerwowany.
-Niee .. On tylko połyka w całości. – powiedziałam śmiejąc się.

Weszliśmy do środka. Tata, jak zazwyczaj leżał na kanapie, oglądając telewizję. Mama razem z babcią przygotowywały pyszny obiad. Iza przed komputerem, a Oliwia błąkała się koło nas, bo nie mogła nacieszyć się tym, że jesteśmy. Hazza poszedł przywitać się z Izą. Potem zawitał do kuchni. Tam chwilę rozmawiał z mamą i babcią. Babcia jak zwykle wypytywała się o wszystko. Dobrze, że Hazza chociaż trochę umie język polski, ale i tak większość musiałam mu tłumaczyć. Nadszedł czas, żeby poznać tatę. Hazza, zdenerwowany, zbliżał się do salonu. Byłam razem z nim, ale tata poprosił, żebym zostawiła ich samych. Ja, jak to ja, nie mogłam nie słyszeć tego o czym mówią, więc tylko trochę …. No dobra podsłuchiwałam.
-Chciałem powiedzieć Ci tylko, żebyś szanował Anię. Wiem, że masz wiele fanek i Twoje życie jest ciężkie, ale staraj się nie utrudniać go jej. Ona cały czas jest zwykłą dziewczyną. – powiedział poważnie tata.
-Wiem, rozumiem Pana i nie pozwoliłbym na to. – odpowiedział Harry.
-Dobry z Ciebie chłopak. – powiedział uśmiechając się.
Harry odwzajemnił uśmiech. Od razu złapali jakiś temat i nie można było im przerwać, żeby przyszli na obiad.
-Pewnie jesteście zmęczeni ? – zaczęła babcia.
-Tylko trochę. – odpowiedział Harry.
O dziwo już się nie bał, ani nie wstydził.
-Jeej, świetnie panie gotują. Polska kuchnia jest przepyszna. ! – ciągnął dalej.
I znowu się podlizuje, ale widać było, że to działa na mamę. Babcia cały czas się uśmiechała.
Po obiedzie, poszliśmy do mojego pokoju. Dziwnie się czułam, bo w moim pokoju było mnóstwo plakatów 1D, ale Jemu najwyraźniej to nie przeszkadzało. Wieczorem postanowiliśmy wyjść na spacer po mieście. Było ciemno, więc jakimkolwiek fankom, trudno byłoby nas zauważyć. W sumie dobrze. Chociaż raz, spokojnie, mogliśmy iść, nie przejmować się niczym . Było to miłe uczucie.
Spacerowaliśmy trzymając się za ręce. Kochałam jego zawsze ciepłą dłoń. Była tak bezpieczna. Co jakiś czas podarowywał mi buziaka w policzek. Było niesamowicie miło. Wróciliśmy do domu, około godziny 12. Pod domem stało już pełno dziewczyn. Musieliśmy wejść bocznymi drzwiami, żeby nas nie zauważyły. Były strasznie natrętne. Ludzie, trochę prywatności !! W pewnej chwili, rzeczywiście się wkurzyłam. Otworzyłam okno i krzyknęłam :
-Jeśli za chwilę otworzę okno, a wy nadal tam będziecie, zadzwonię na policję, że przesiadujecie przed moim domem. Nie będzie już tak zabawnie. Możecie myśleć o mnie teraz co chcecie, ale mnie to w cale nie obchodzi.!
I zamknęłam okno. Chyba poskutkowało, bo za chwilę, już ich nie było.
Poszliśmy razem z loczkiem spokojnie spać. Tym razem w jednym łóżku. Mama już nie miała nic przeciwko.
Rano, Oliwia biegała zdenerwowana po domu, szukając cały czas czegoś.
Dostałam sms. Napisała do mnie, moja koleżanka, Angelika. Chciała się spotkać. Skoro byłam akurat w domu, napisałam, żeby wpadła do mnie za godzinę. Tak zrobiła. Wreszcie poznała Harrego Stylesa, co było jej marzeniem. Rozmawiała z nim oko w oko. Była strasznie podekscytowana.
Było już popołudnie. Musieliśmy jechać na festyn. To właśnie na nim, miała występować Oliwia. Będąc już w drodze do szkoły, mała cała się trzęsła ze strachu. Hazza przytulił ją i trochę się uspokoiła. A może jeszcze więcej zestresowała ? Stawiam na to pierwsze. W jego ramionach, każdy czuje się wspaniale.
Jesteśmy na miejscu. Zaczyna się. Staliśmy w małym miejscu, gdzie nikt by nas nie zauważył. Nie trwało to jednak długo. Oliwia świetnie odgrywała swoją rolę. Nadszedł czas piosenki. Muzyka włączona. A tu co? Kwiki i krzyki, bo wszyscy zauważyli mojego chłopaka. Świetnie. Oliwia nie zaczęła śpiewać. Do jej malutkich oczu napłynęły łzy i zbiegła ze sceny. Pobiegłam za nią.
-Kochanie, przepraszam. To przeze mnie Twoje przedstawienie nie wypaliło. Niepotrzebnie przyjeżdżaliśmy. Przepraszam. – powiedziałam po czym pocałowałam ją w czułko.
Cały czas płakała. Widząc to i nie mogąc jej pomóc, moje serce kroiło się na miliony malutkich kawałków.
-Mam pomysł ! Ale już nie płacz. Naprawimy całe przedstawienie i jeszcze zaśpiewasz, obiecuję.
Jakimś cudem udało mi się wyrwać loczka z całego tłumu rozwrzeszczanych fanek.
-Przepraszam, zniszczyłem cały występ Oliwce. Gdzie ona jest ? Muszę ją przeprosić ! – mówił tak szybko, jak katarynka.
Strasznie siebie obwiniał .
-Mam pomysł, jak to wszystko naprawić. Zaśpiewasz dla tych wszystkich rozkrzyczanych fanek.
-Co to pomoże ?
-W trakcie, poprosisz na scenę Oliwię. Zaśpiewacie razem . Będzie wniebowzięta.
-Świetny pomysł . Jesteś wspaniała. ! – powiedział po czym pocałował mnie .
I już go nie było . Pobiegł po mikrofon i umówił się z dźwiękowcem, żeby odtworzył podkład jego piosenki.
Zaczęło się show. Oliwia słysząc swoją ulubioną piosenkę, wyłoniła się zza muru szkoły. Nadal załamana, oglądała występ . W pewnym momencie, została poproszona na scenę, wraz z przeprosinami. Znowu płakała, tym razem ze szczęścia. Jednak ma coś po starszej siostrze. Wszystkie koleżanki, strasznie jej zazdrościły, bo Hazza dużo ją przytulał.
Kiedy piosenka już się skończyła, zeszli ze sceny. Tym razem, oboje zadowoleni. Ja również się cieszyłam.
-Świetnie wypadliście. Musisz ją zabrać w trasę koncertową . – powiedziałam śmiejąc się.
-Muszę poważnie przemyśleć tą propozycję. – powiedział uśmiechając się do Oliwii.
Harry złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę samochodu. Oliwia miała jeszcze zostać na festynie, bo było przewidziane mnóstwo atrakcji dla dzieci. Kiedy wsiadaliśmy już do samochodu, podbiegła siostra i powiedziała:
-Aniu , zostańcie jeszcze. Wszyscy chcą z wami rozmawiać. Moja siostra jest sławna. To powód do dumy.
Zaśmialiśmy się. Jakieś małe dziewczynki, możliwe, że jej koleżanki podbiegły, żebym zrobiła sobie z nimi zdjęcie. Harrego prosili o to samo. Chcieli również nasze wspólne zdjęcie. Tylko mnie i mojego chłopaka. Było to miłe, ale później trochę męczące. Wieczorem wróciliśmy do domu.
Kiedy Oliwia kładła się spać, zawołała mnie i loczka do swojego pokoju. Obojgu nam dała całusa i powiedziała :
-Dziękuję za dzisiejszy dzień. Nigdy go nie zapomnę.
To były tak ciepłe i szczere słowa, że aż się wzruszyłam. Jak zawsze zresztą. My z Hazzą natomiast usadowiliśmy się na łóżku i ….
Rozmawialiśmy. Od czasu do czasu, obdarowując się miłymi całusami.







No i mamy rozdział 17!!!!!!
Łeeee :D Dziękuję za to, że tak dużo osób odwiedza mojego bloga. Ale mnóżcie się, bo im więcej tym lepiej.
Ostatnio oglądałam film z moim handsome boyfriendem . Kocham to.! Oby więcej takich rzeczy. Kurde, kocham go, kocham go, kocham go.
Mała informacja dla Patrycji i Agnieszki : NIE , TO NIE GRZEGORZ !
To na tyle ;)
Idę się z NIM zobaczyć.
Hope you like it ;)
Pozdrowionka, Mrs. Styles xx