czwartek, 19 czerwca 2014

Rozdział 25 - "Czas wspomnień"

-„Widziałem tego Twojego Harry'ego. Obok zajazdu. Był z jakąś. Zabiję tego gnoja. Nie ręczę za siebie. Zaraz pożałuje tego wszystkiego, tego zła, jakie Ci wyrządzał.”
Co do cholery ma to znaczyć? Niech go zostawi.
-Zayn, przepraszam, ale muszę tam jechać. Jeśli on coś mu zrobi, to sobie tego nie wybaczę..-powiedziałam wystraszona.
-Pamiętaj jednak, że oboje nie są bez winy. Każdy z nich ma coś za uszami. Maciek zgrywa bohatera, a sam jeszcze niedawno, bardzo Cię skrzywdził. Bądź ostrożna.-odparł z troską. Mój najlepszy przyjaciel.
Przytuliłam go i wybiegłam z hotelu, by złapać taksówkę.
Podczas jazdy wystukałam szybko sms do Maćka :
-"Zostaw go w spokoju i bądź tam, gdzie jesteś. Już do Ciebie jadę.”
Byłam cała w nerwach. Kto by nie był? Po co on, ON, tak właśnie, on, wtrąca się w nieswoje sprawy. Nie jest w żaden sposób ze mną związany.
Dotarłam na miejsce. Obok chodnika, stało czarne audi Maćka. Ale jego nie było w środku. Rozejrzałam się nerwowo po ulicy i nigdzie go nie było. A przecież prosiłam, żeby tam został.
Wybrałam kontakt i w pośpiechu, nie patrząc na wyświetlacz, zatelefonowałam do niego.
-Co Ty do cholery jasnej robisz?! Nie mieszaj się w nieswoje sprawy! To moje życie, to moje porachunki z Harrym i nie waż się w nie ingerować. Jeśli jemu stanie się jakaś krzywda, nie wybaczę sobie tego, rozumiesz..?- krzyczałam z łzami w oczach.
-halo..Ania? - usłyszałam zachrypnięty głos Harry'ego.
Tak, ten głos, którego tak bardzo mi brakowało. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam, że nie wybrałam dobrego numeru. Zadzwoniłam do NIEGO. Zanim mój mózg przyswoił te informacje, łzy same spłynęły po policzku, a telefon upadł na ziemię.
Bezradnie usiadłam na chodniku. Płakałam, nie spoglądając na ludzi przechodzących obok. Słyszałam jego głos, za którym tak cholernie tęskniłam. Nic mu się nie stało. To było najważniejsze.
Nagle moją głowę zaczęły zaprzątać myśli, czy był z kimś. Czy była z nim jakaś kobieta i jeśli tak, kim ona była.
Jakaś miła pani, zapytała, czy wszystko ze mną dobrze. Pomogła mi wstać, zaprowadziła na pobliską ławkę i podała butelkę wody oraz paczkę chusteczek. Chyba to drugie bardziej przydało mi się.
Czasami przeraża mnie obojętność ze strony ludzi. Siedziałam płacząc na ulicy, a dopiero, może 7 osoba przechodząca, zareagowała. To naprawdę straszne.
Po drugiej stronie ulicy, ujrzałam Maćka. Wsiadał do samochodu. W szybkim tempie, podziękowałam za pomoc i pobiegłam w jego stronę. Już miał odjeżdżać, ale złapałam za klamkę drzwi i usiadłam obok niego.
-Nie ruszaj samochodem!-wykrzyczałam.
-O co Ci chodzi? - powiedział zdenerwowany.
-Dlaczego chciałeś zrobić mu krzywdę? Co on Ci zrobił? Przez Ciebie zadzwoniłam do niego, słyszałam jego głos..-zaczęłam płakać.
Jednak on w ciszy włączył się w ruch na ulicy. A ja płakałam, jak stęskniona i zraniona osoba.
-Odpowiedz mi!-szlochałam półkrzykiem. Nie mogłam wydusić z siebie nic więcej.
Nadal nie odpowiadał. Był taki poważny. Dlaczego? A jeśli on naprawdę coś mu zrobił. Miałam ochotę zacząć krzyczeć na całe gardło, ale nie miałam siły. Już na nic.
Zatrzymaliśmy się pod domem Maćka. Wysiadłam trzaskając drzwiami.
Weszłam do środka mieszkania i usiadłam przy stole. Płakałam. Znowu.
-Dlaczego płaczesz?-zapytał zatroskany.
-I Ty jeszcze tak spokojnie pytasz, dlaczego płaczę? Chciałeś mu zrobić krzywdę! Potem nie posłuchałeś mnie, ja się naprawdę bałam. A do tego zadzwoniłam do niego. Usłyszałam ten jego cholerny głos, ten który tak bardzo mnie urzeka za każdym razem. Już teraz wiesz, dlaczego płaczę?-łkałam.
-Zauważ, że nic mu nie jest i w jak najlepszym nastroju zabawia się z tą dziewczyną. Myślałem, że naprawdę Cię zranił i masz do niego żal o to. - tłumaczył się.
-Nie zrozumiesz jak bardzo boli mnie to, co zrobił. Jednak nie przestaje się kochać człowieka, tak po prostu, jeśli była to szczera miłość, mimo wszystko.
Uspokoiłam się trochę, a on milczał. Może chciał przemyśleć to wszystko. Może dotarło do niego to, że zrobił błąd, że ta cała sytuacja była niepotrzebna. Cisza w pokoju panowała dość długo. Oboje pogrążyliśmy się we własnych myślach. Nagle Maciek wstał i bez słowa wyszedł do kuchni. Wrócił z butelką wina. Dobrego wina.
-Wiesz, że lampka wina na smutki nikomu jeszcze nie zaszkodziła?
Nalał mi trochę wina, a ja wypiłam to w pośpiechu.
-Dawaj jeszcze. - dodałam.
Zrobił tak jak kazałam. Wypiłam w dość krótkim czasie, około 4 lampek wina, czułam, że kręci mi się głowie. Postanowiłam porozmawiać z Mackiem o zaistniałej wcześniej sytuacji, ponieważ cały czas mnie to dręczyło.
-Co się stało w końcu, wtedy... kiedy go widziałeś? Z kim był? - zapytałam tym razem spokojniej.
-Ja naprawdę chciałem dobrze. Nie chcę żeby ktoś Cię ranił..-powiedział po czym podszedł do mnie, aby mnie przytulić. Ja jednak nie pozwoliłam na to. Odepchnęłam go lekko dłonią.
-Odpowiedz mi, proszę..-powiedziałam stonowanym głosem, jakbym go wyciszała.
-Dobrze, skoro tego chcesz, mimo że wolałem Cię od tego uchronić. Stał z jakąś kobietą na chodniku, widać było, że dobrze się bawili w swoim towarzystwie, ona trzymała go za rękę, co jakiś czas przytulała się. Naprawdę chcesz tego słuchać..?-przerwał.
-Nie...-wybuchłam płaczem. Wtedy potrzebowałam uścisku, więc tym razem nie powstrzymałam go przed tym.
Przytulał mnie tak, kiedy to ja płakałam. Kiedy pomyślałam, że Harry, tak po prostu, układa sobie na nowo życie, a ja wciąż nie mogę o nim zapomnieć, łzy same napływały mi do oczu.
-Chodź, przejdziemy do mojego pokoju. -zaproponował.
Wstałam jednak ze sobą zabrałam butelkę. W drodze do drugiego pomieszczenia, z impetem wlałam w swoje gardło dużą ilość wina. Czułam, że mało brakuje do tego, abym była pijana do tego stopnia, aby jutrzejszego dnia niczego nie pamiętać. Chwiejnym krokiem dotarłam do jego sypialni.
Zastanawiał mnie fakt, dlaczego na jego ścianie wisi moje zdjęcie. Uśmiechającej się mnie.
Usiadłam na łóżku. On tuż obok mnie. Cały czas mnie przytulał. Zbliżył się i szeptał mi do ucha:
-Przecież wiesz, że chciałem zrobić to dla Ciebie. Skarbie, dlaczego tak bardzo przejmujesz się kimś, kto był dla Ciebie tak okrutny? Rozluźnij się. Dzisiejszy dzień, będzie o wiele lepszy.
Moje ciało przechodziły dreszcze. To pewnie dlatego, że byłam już w stanie upojenia alkoholowego. Nie chciałam robić niczego głupiego, ale chciałam również zapomnieć o przeszłości.
Maciek zaczął mnie całować. Odwzajemniałam te pocałunki, nie wiedząc dlaczego. Powoli odkrywał moje ramię, delikatnie je całował. Ściągnął ze mnie koszulkę. Dotykał mnie tak lekko. Kiedy leżałam już w samej bieliźnie, kiedy już niedługo miało dojść do zbliżenia, kiedy w jego oczach widziałam tak wielkie podekscytowanie zaistniałą sytuacją, w mojej głowie zapaliło się czerwone światełko.
-Nie, ja nie mogę. Ja go wciąż kocham...- odsunęłam się.



W TYM SAMYM CZASIE OCZAMI HARRY'EGO.



-Tak długo czekałam na to, Harry. Wiesz przecież jak bardzo Cię pragnę. Wystarczy, że tylko na Ciebie spojrzę, a już mam ochotę zrzucić z siebie wszystkie ubrania.-mówiła zmysłowo.
-A więc zrób to..-odpowiedziałem zalotnie.
Judy zaczęła się rozbierać. Ku mojemu zdziwieniu, odstawiła niezły pokaz. Wiedziałem, że dzisiaj od długiego czasu, znowu to zrobię. Już zapomniałem jakie to uczucie.
-Chodź tu do mnie, mój drogi. Zrobię dzisiaj z Tobą coś, czego nie zapomnisz do końca życia.-zarzekała.
Kiedy leżała już cała rozebrana, kiedy tak mało brakowało, wystarczyło, że zamknąłem oczy, nie widziałem jej.. widziałem Anię.
-Poczekaj, ja nie moge. -przerwałem jej.
-Ale o co chodzi? Przestań już i kontynuujmy. Jestem taka napalona!-szeptała.
-Judy przestań! -podniosłem głos.-Ja nie mogę o niej zapomnieć!






Łoooooo ale długo nie dodawałam NIC. Straszne, ale przypomniało mi się właśnie, że należy coś tutaj napisać, więc przedstawiam mega krótki, ale mam nadzieję, że emocjonujący rozdział :) 

Teraz wakacje, będę miała dużo wolnego, więc na sto procent niedługo powstanie coś dłuższego. 
Mam nadzieję, że jeszcze ktoś czyta :) 



Hope you enjoy xox