-„Widziałem
tego Twojego Harry'ego. Obok zajazdu. Był z jakąś. Zabiję tego
gnoja. Nie ręczę za siebie. Zaraz pożałuje tego wszystkiego, tego
zła, jakie Ci wyrządzał.”
Co do cholery ma to znaczyć? Niech go
zostawi.
-Zayn, przepraszam, ale muszę tam
jechać. Jeśli on coś mu zrobi, to sobie tego nie
wybaczę..-powiedziałam wystraszona.
-Pamiętaj jednak, że oboje nie są
bez winy. Każdy z nich ma coś za uszami. Maciek zgrywa bohatera, a
sam jeszcze niedawno, bardzo Cię skrzywdził. Bądź
ostrożna.-odparł z troską. Mój najlepszy przyjaciel.
Przytuliłam go i wybiegłam z hotelu,
by złapać taksówkę.
Podczas jazdy wystukałam szybko sms do
Maćka :
-"Zostaw
go w spokoju i bądź tam, gdzie jesteś. Już do Ciebie jadę.”
Byłam
cała w nerwach. Kto by nie był? Po co on, ON, tak właśnie, on,
wtrąca się w nieswoje sprawy. Nie jest w żaden sposób ze mną
związany.
Dotarłam
na miejsce. Obok chodnika, stało czarne audi Maćka. Ale jego nie
było w środku. Rozejrzałam się nerwowo po ulicy i nigdzie go nie
było. A przecież prosiłam, żeby tam został.
Wybrałam
kontakt i w pośpiechu, nie patrząc na wyświetlacz, zatelefonowałam
do niego.
-Co
Ty do cholery jasnej robisz?! Nie mieszaj się w nieswoje sprawy! To
moje życie, to moje porachunki z Harrym i nie waż się w nie
ingerować. Jeśli jemu stanie się jakaś krzywda, nie wybaczę
sobie tego, rozumiesz..?- krzyczałam z łzami w oczach.
-halo..Ania?
- usłyszałam zachrypnięty głos Harry'ego.
Tak,
ten głos, którego tak bardzo mi brakowało. Spojrzałam na
wyświetlacz i zobaczyłam, że nie wybrałam dobrego numeru.
Zadzwoniłam do NIEGO. Zanim mój mózg przyswoił te informacje, łzy
same spłynęły po policzku, a telefon upadł na ziemię.
Bezradnie
usiadłam na chodniku. Płakałam, nie spoglądając na ludzi
przechodzących obok. Słyszałam jego głos, za którym tak
cholernie tęskniłam. Nic mu się nie stało. To było
najważniejsze.
Nagle
moją głowę zaczęły zaprzątać myśli, czy był z kimś. Czy
była z nim jakaś kobieta i jeśli tak, kim ona była.
Jakaś
miła pani, zapytała, czy wszystko ze mną dobrze. Pomogła mi
wstać, zaprowadziła na pobliską ławkę i podała butelkę wody
oraz paczkę chusteczek. Chyba to drugie bardziej przydało mi się.
Czasami
przeraża mnie obojętność ze strony ludzi. Siedziałam płacząc
na ulicy, a dopiero, może 7 osoba przechodząca, zareagowała. To
naprawdę straszne.
Po
drugiej stronie ulicy, ujrzałam Maćka. Wsiadał do samochodu. W
szybkim tempie, podziękowałam za pomoc i pobiegłam w jego stronę.
Już miał odjeżdżać, ale złapałam za klamkę drzwi i usiadłam
obok niego.
-Nie
ruszaj samochodem!-wykrzyczałam.
-O
co Ci chodzi? - powiedział zdenerwowany.
-Dlaczego
chciałeś zrobić mu krzywdę? Co on Ci zrobił? Przez Ciebie
zadzwoniłam do niego, słyszałam jego głos..-zaczęłam płakać.
Jednak
on w ciszy włączył się w ruch na ulicy. A ja płakałam, jak
stęskniona i zraniona osoba.
-Odpowiedz
mi!-szlochałam półkrzykiem. Nie mogłam wydusić z siebie nic
więcej.
Nadal
nie odpowiadał. Był taki poważny. Dlaczego? A jeśli on naprawdę
coś mu zrobił. Miałam ochotę zacząć krzyczeć na całe gardło,
ale nie miałam siły. Już na nic.
Zatrzymaliśmy
się pod domem Maćka. Wysiadłam trzaskając drzwiami.
Weszłam
do środka mieszkania i usiadłam przy stole. Płakałam. Znowu.
-Dlaczego
płaczesz?-zapytał zatroskany.
-I
Ty jeszcze tak spokojnie pytasz, dlaczego płaczę? Chciałeś mu
zrobić krzywdę! Potem nie posłuchałeś mnie, ja się naprawdę
bałam. A do tego zadzwoniłam do niego. Usłyszałam ten jego
cholerny głos, ten który tak bardzo mnie urzeka za każdym razem.
Już teraz wiesz, dlaczego płaczę?-łkałam.
-Zauważ,
że nic mu nie jest i w jak najlepszym nastroju zabawia się z tą
dziewczyną. Myślałem, że naprawdę Cię zranił i masz do niego
żal o to. - tłumaczył się.
-Nie
zrozumiesz jak bardzo boli mnie to, co zrobił. Jednak nie przestaje
się kochać człowieka, tak po prostu, jeśli była to szczera
miłość, mimo wszystko.
Uspokoiłam
się trochę, a on milczał. Może chciał przemyśleć to wszystko.
Może dotarło do niego to, że zrobił błąd, że ta cała sytuacja
była niepotrzebna. Cisza w pokoju panowała dość długo. Oboje
pogrążyliśmy się we własnych myślach. Nagle Maciek wstał i bez
słowa wyszedł do kuchni. Wrócił z butelką wina. Dobrego wina.
-Wiesz,
że lampka wina na smutki nikomu jeszcze nie zaszkodziła?
Nalał
mi trochę wina, a ja wypiłam to w pośpiechu.
-Dawaj
jeszcze. - dodałam.
Zrobił
tak jak kazałam. Wypiłam w dość krótkim czasie, około 4 lampek
wina, czułam, że kręci mi się głowie. Postanowiłam porozmawiać
z Mackiem o zaistniałej wcześniej sytuacji, ponieważ cały czas
mnie to dręczyło.
-Co
się stało w końcu, wtedy... kiedy go widziałeś? Z kim był? -
zapytałam tym razem spokojniej.
-Ja
naprawdę chciałem dobrze. Nie chcę żeby ktoś Cię
ranił..-powiedział po czym podszedł do mnie, aby mnie przytulić.
Ja jednak nie pozwoliłam na to. Odepchnęłam go lekko dłonią.
-Odpowiedz
mi, proszę..-powiedziałam stonowanym głosem, jakbym go
wyciszała.
-Dobrze, skoro tego chcesz, mimo że wolałem Cię od tego uchronić. Stał z jakąś kobietą na chodniku, widać było, że dobrze się bawili w swoim towarzystwie, ona trzymała go za rękę, co jakiś czas przytulała się. Naprawdę chcesz tego słuchać..?-przerwał.
-Dobrze, skoro tego chcesz, mimo że wolałem Cię od tego uchronić. Stał z jakąś kobietą na chodniku, widać było, że dobrze się bawili w swoim towarzystwie, ona trzymała go za rękę, co jakiś czas przytulała się. Naprawdę chcesz tego słuchać..?-przerwał.
-Nie...-wybuchłam
płaczem. Wtedy potrzebowałam uścisku, więc tym razem nie
powstrzymałam go przed tym.
Przytulał mnie tak, kiedy to ja płakałam. Kiedy pomyślałam, że Harry, tak po prostu, układa sobie na nowo życie, a ja wciąż nie mogę o nim zapomnieć, łzy same napływały mi do oczu.
-Chodź, przejdziemy do mojego pokoju. -zaproponował.
Przytulał mnie tak, kiedy to ja płakałam. Kiedy pomyślałam, że Harry, tak po prostu, układa sobie na nowo życie, a ja wciąż nie mogę o nim zapomnieć, łzy same napływały mi do oczu.
-Chodź, przejdziemy do mojego pokoju. -zaproponował.
Wstałam
jednak ze sobą zabrałam butelkę. W drodze do drugiego
pomieszczenia, z impetem wlałam w swoje gardło dużą ilość wina.
Czułam, że mało brakuje do tego, abym była pijana do tego
stopnia, aby jutrzejszego dnia niczego nie pamiętać. Chwiejnym
krokiem dotarłam do jego sypialni.
Zastanawiał mnie fakt, dlaczego na jego ścianie wisi moje zdjęcie. Uśmiechającej się mnie.
Zastanawiał mnie fakt, dlaczego na jego ścianie wisi moje zdjęcie. Uśmiechającej się mnie.
Usiadłam
na łóżku. On tuż obok mnie. Cały czas mnie przytulał. Zbliżył
się i szeptał mi do ucha:
-Przecież wiesz, że chciałem zrobić to dla Ciebie. Skarbie, dlaczego tak bardzo przejmujesz się kimś, kto był dla Ciebie tak okrutny? Rozluźnij się. Dzisiejszy dzień, będzie o wiele lepszy.
-Przecież wiesz, że chciałem zrobić to dla Ciebie. Skarbie, dlaczego tak bardzo przejmujesz się kimś, kto był dla Ciebie tak okrutny? Rozluźnij się. Dzisiejszy dzień, będzie o wiele lepszy.
Moje
ciało przechodziły dreszcze. To pewnie dlatego, że byłam już w
stanie upojenia alkoholowego. Nie chciałam robić niczego głupiego,
ale chciałam również zapomnieć o przeszłości.
Maciek zaczął mnie całować. Odwzajemniałam te pocałunki, nie wiedząc dlaczego. Powoli odkrywał moje ramię, delikatnie je całował. Ściągnął ze mnie koszulkę. Dotykał mnie tak lekko. Kiedy leżałam już w samej bieliźnie, kiedy już niedługo miało dojść do zbliżenia, kiedy w jego oczach widziałam tak wielkie podekscytowanie zaistniałą sytuacją, w mojej głowie zapaliło się czerwone światełko.
Maciek zaczął mnie całować. Odwzajemniałam te pocałunki, nie wiedząc dlaczego. Powoli odkrywał moje ramię, delikatnie je całował. Ściągnął ze mnie koszulkę. Dotykał mnie tak lekko. Kiedy leżałam już w samej bieliźnie, kiedy już niedługo miało dojść do zbliżenia, kiedy w jego oczach widziałam tak wielkie podekscytowanie zaistniałą sytuacją, w mojej głowie zapaliło się czerwone światełko.
-Nie,
ja nie mogę. Ja go wciąż kocham...- odsunęłam się.
W
TYM SAMYM CZASIE OCZAMI HARRY'EGO.
-Tak
długo czekałam na to, Harry. Wiesz przecież jak bardzo Cię
pragnę. Wystarczy, że tylko na Ciebie spojrzę, a już mam ochotę
zrzucić z siebie wszystkie ubrania.-mówiła zmysłowo.
-A
więc zrób to..-odpowiedziałem zalotnie.
Judy
zaczęła się rozbierać. Ku mojemu zdziwieniu, odstawiła niezły
pokaz. Wiedziałem, że dzisiaj od długiego czasu, znowu to zrobię.
Już zapomniałem jakie to uczucie.
-Chodź
tu do mnie, mój drogi. Zrobię dzisiaj z Tobą coś, czego nie
zapomnisz do końca życia.-zarzekała.
Kiedy
leżała już cała rozebrana, kiedy tak mało brakowało,
wystarczyło, że zamknąłem oczy, nie widziałem jej.. widziałem
Anię.
-Poczekaj,
ja nie moge. -przerwałem jej.
-Ale
o co chodzi? Przestań już i kontynuujmy. Jestem taka
napalona!-szeptała.
-Judy
przestań! -podniosłem głos.-Ja nie mogę o niej zapomnieć!
Łoooooo
ale długo nie dodawałam NIC. Straszne, ale przypomniało mi się
właśnie, że należy coś tutaj napisać, więc przedstawiam mega
krótki, ale mam nadzieję, że emocjonujący rozdział :)
Teraz
wakacje, będę miała dużo wolnego, więc na sto procent niedługo
powstanie coś dłuższego.
Mam nadzieję, że jeszcze ktoś
czyta :)
Hope you enjoy xox
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz