niedziela, 24 czerwca 2012

Rozdział 20 „Wypadek i rozstanie”


Co mogłaby robic Gemma ? Tutaj, w Polsce? To musi być coś ważnego, skoro pofatygowała się specjalnie do innego kraju.
Wchodząc do domu, wszyscy naskoczyli na nas zdenerwowani :
-Gdzie wy byliście ?! Kiedy się obudziliśmy, was nie było. Oliwia słyszała, jak rozmawialiście, że idziecie do sklepu. Dłuższy czas nie przychodziliście, więc poszłam do niego. Tam was nie było. Telefony w domu. Oboje? Czy wyście poszaleli ? - niemal wykrzyczała zdruzgotana mama.
-Spokojnie. Mieliśmy mały „wypad poza miasto”. Długa historia, bez sensu opowiadac. - odpowiedziałam.
-Gemma, co tu robisz? - zapytał zdziwiony Harry widząc swoją siostrę wyłaniającą się z pokoju.
-Przyjechałam, bo tylko ja byłam zdolna myślec rozważnie. - powiedziała.
-A dokładniej ? - zapytał.
-Chłopcy chcieli zrobic wam niespodziankę i przyjechac do was. W drodze, mieli wypadek samochodowy. Policjanci mówili, że cudem przeżyli. Gdyby prowadzący, nie skierował samochodu do rowu, wjechali by na drzewo i mogliby zabic innych ludzi. Tylko jeden Zayn najbardziej z nich ucierpiał. Wszyscy są w szpitalu na badaniach obserwacyjnych, ale on.. on jest w złym stanie. Bardzo prosił, żebyście przyjechali, zresztą jak wszyscy, ale on szczególnie prosił o przyjazd Ani. Mówił, że to dla niego bardzo ważne.
Rozpłakałam się.
-Wiesz, czy to coś poważnego ? - zapytałam.
-Nic nie wiem, szybko przyleciałam, żeby was poinformowac. - odpowiedziała.
-Dobrze zrobiłaś. Harry, jedziemy. - zwróciłam się do mojego chłopaka. - W jakim są szpitalu ? - zapytałam Gemmy.
-W tym, w pobliżu.
Wybiegłam jak oszalała z domu.
-No ruszaj się. Z nimi może być coraz gorzej. - pośpieszałam.
Widziałam, że był na mnie lekko zły, że na niego krzyczę, ale wiedział, że to wszystko przez nerwy. Sam przecież przez to przechodził.
Dojechaliśmy. Całą drogę trzęsłam się ze strachu i płakałam niemiłosiernie.
-Zayn ! - krzyknęłam tuląc przyjaciela i nadal płacząc.
-Jesteś... jak dobrze... Strasznie boli mnie głowa... - ledwo wybąkał z siebie Zayn, łapiąc mnie za rękę.
-Będzie dobrze, zobaczysz, wyzdrowiejesz. - powiedziałam całując go w czoło.
W tym momencie, do sali wszedł Harry. Widząc nas był lekko zmieszany. Ale przecież to przyjaciel, to nic nie znaczyło. Zayn nie puszczał mojej dłoni.
-Pójdę jeszcze do chłopców i odwiedzę po drodze lekarza. Dowiem się jakie wyniki waszych badań.
-Nie idź jeszcze. - powiedział Zayn, nie puszczając mojej dłoni, wręcz ciągnął ją w swoją stronę.
-Za chwilę będę. - powiedziałam uśmiechając się.
Harry widocznie był zazdrosny, bo jego wzrok mówił wszystko. Ewidentnie zabijał nim Zayna.
Poszłam do reszty poszkodowanych przyjaciół. Na pierwszym łóżku leżał Liam. Obok niego Niall, a pod oknem Louis. Wszyscy ucieszyli się nie mój widok.
-Gdzie Harry? Muszę go przytulic ! - powiedział lekko płaczący Louis. - Tak źle się czuję.
-Mówił, że był u was.
-Kiedy szedłem do łazienki, widziałem jak stał pod drzwiami do sali Zayna i był lekko załamany.-powiedział chyba najmniej chory Liam..
-To pewnie nic. - powiedziałam spokojnym głosem. - Pójdę do lekarzy i dowiem się co z waszymi wynikami badań.
-Wracaj szybko, ale z jedzeniem ! - powiedział wygłodniały Niall.
-Jasne, głodomorze.- powiedziałam uśmiechając się.
Poszłam w stronę gabinetu. Po drodze, spotkałam Harrego, siedzącego przybitego na krześle.
-Co się dzieje, kochanie? - zapytałam zatroskana.
-Nie nic... To tylko... przejąłem się chorobą chłopców. - odpowiedział.
-Będzie dobrze.. zobaczysz.. wyjdą z tego. - powiedziałam, po czym przytuliłam go.
Nie czułam, jakby odwzajemniał go.
Z gabinetu wyszedł lekarz. Zatrzymałam go i zapytałam co z chłopcami. Zaprosił mnie do środka.
-Jaka jest diagnoza badań ?
-Niall, Louis i Liam mogą już jutro wracac do domu.
-A co z Zaynem ?
-Czy jest pani z nim związana ? Inaczej nie mogę udzielic jakichkolwiek informacji. - powiedział lekarz.
No co miałam powiedziec ? Musiałam skłamac, ze jest moim chlopakiem, bo przecież jego rodzina nie przyjedzie z tak daleka, tylko po to, zeby lekarz powiedział co się dzieje. Może to nic takiego.
-Tak, jesteśmy razem. Więc co z nim ?
-Tylko na nim pozostanie, mamy nadzieję, że tylko niewielki, uszczerbek na zdrowiu.
-A konkretniej. ?
-Jego czaszka jest pęknięta i posiada on krwiak na mózgu. Nie jest on duży. Jeśli jednak stan chorego będzie się pogarszał, będziemy musieli usunąc go operacyjnie.
-Ale przecież to straszne. Jak długo potrwa leczenie?
-Niech się pani nie denerwuje. Będziemy bacznie obserwowali postęp w zagajaniu się krwiaka, oraz zrośnięciu czaszki. Pacjent będzie otrzymywał specjalne leki, które pod pani bądź pielęgniarki nadzorem będzie musiał regularnie przyjmowac.
-Rozumiem. Czy mogę powiadomic już chłopców o diagnozie postawionej przez pana ?
-Myślę, że tak. Trójka z nich dostanie jutro z rana wypis ze szpitala.
-Rozumiem. Dziękuję. - powiedziałam po czym wyszłam z gabinetu.
Na korytarzu nie było Harrego. Widziałam tylko jak wychodzi ze szpitala. Krzyknęłam za nim, ale on się nie odwrócił. To pewnie stres go wykańcza.
Poszłam do Nialla zaniesc mu jedzenie
-Chłopcy, mam dobrą wiadomosc. Już jutro wychodzicie ze szpitala. - oznajmiłam.
-Wreszcie zjem porządny obiaad ! - wykrzyczał uradowany Niall.
-Jednak jest problem z Zaynem. Ma pękniętą czaszę i niewielki krwiak na mózgu. Ale nie bójcie się... on... on wyzdrowieje. - powiedziałam ze łzami w oczach.
-Nie płacz. - powiedział Liam przytulając mnie. - Zayn wyjdzie z tego. Przecież od zawsze jest silny.
Rozpłakałam się. Usiadłam na korytarzu i próbowałam uspokoic swoje nerwy, żeby Zayn nie zauważył jak się o niego martwię.
-Już jestem. - powiedziałam ze sztucznym uśmiechem. - rozmawiałam z lekarzem.
-Co mi jest ? Bo strasznie boli mnie głowa i oczy.
-Pamiętaj, że cały czas będę przy Tobie. Będę się Tobą opiekowała nawet dzień i noc.
-Ale co mi jest ? - zapytał tym razem lekko zdenerwowany.
- …
Usłyszał ciszę z mojej strony, po czym zauważył, że z moich oczu płyną łzy.
-Heej.. Nie płacz. - powiedział łapiąc mnie za rękę. - Na pewno nie jest tak źle.
-Ty.. ty masz krwiak na mózgu i pękniętą czaszkę.
-Przecież to nic strasznego. Czy ja kiedyś nie dałem sobie z czymś rady ? - powiedział uśmiechając się.
-Jak zawsze uśmiechnięty. Będzie dobrze. - powiedziałam, całując go w rękę. - Widziałeś może Harrego ?
-Przechodził obok mojej sali. Nie zwracał na nic uwagi. Szedł ze spuszczoną głową. Powinnaś z nim porozmawiac.
-Wieczorem. Na razie muszę zając się moim chorym. - powiedziałam uśmiechając się. - Teraz tak szybko się mnie nie pozbędziesz.
Zaśmiał się.
-Nawet nie chcę. Cieszy mnie każda chwila z Tobą.
-Miło, miło . - powiedziałam śmiejąc się.
-Jak lekarz powiedział Ci wszystko o mojej chorobie. Przecież nie spokrewnionym osobom nie udzielają takich informacji.
-Musiałam skłamac.
-Ale jak ?
-Lekarz zapytał, czy jesteśmy parą. Powiedziałam, że tak.
-Teraz to mi miło. - powiedział.
-Dobra, koniec dobrego, bo powinieneś się trochę przespac, odpocząc. Pielęgniarka powinna przyniesc Ci za chwilę leki. Ja pójdę do reszty, zobaczę jak z nimi.
-Jasne. Ale wracaj szybko.
-Oczywiście. - powiedziałam uśmiechając się.
Wyszłam na korytarz, a mój telefon zadzwonił. Była to mama. Opowiedziałam jej o stanie zdrowia Zayna i o tym, że reszta wychodzi już jutro ze szpitala. Zapytała, dlaczego Harry przyszedł sam do domu, nie został ze mną. Nie wiedziałam, więc takiej tez odpowiedzi udzieliłam. Obiecałam, że wrócę niedługo do domu, jeśli tylko Zayn zaśnie.
Weszłam do sali, wszyscy moi przyjaciele spali, jak się później okazało, Zayn również. Postanowiłam wrócic do domu, ponieważ było już późno.
Kiedy weszłam do mojego pokoju, zobaczyłam pakującego się Harrego.
-Co Ty robisz? - zapytałam.
-Pakuję się. - odpowiedział. - Sądzę, że nie powinienem już dłużej utrzymywac się pod Twoim i Twoich rodziców dachem.
-Przestań, przecież Ty jesteś jak rodzina. A zresztą nikomu nie przeszkadzasz.
Podszedł do mnie, pocałował mnie w czoło i powiedział:
-Wydaje mi się, że powinniśmy zrobic sobie małą przerwę w naszym związku ?
-Czy ty właśnie mnie zostawiasz? Samą ?
Rozpłakałam się.
-Tshhh ..! Nie płacz. - powiedział , po czym ponownie pocałował mnie w czoło.
Chciałam ostatni raz go pocałowac, ale .. ominął mnie i wyszedł. Płakałam cały wieczór. Nie dość, że Zayn jest chory, to jeszcze Harry ze mną zerwał. Niby to tylko przerwa... ale on pewnie już do mnie nie wróci.
Wieczorem napisałam do niego Sms. „Czy mogę wiedziec z jakiego powodu zerwałeś ze mną ? Co takiego złego zrobiłam ? Starałam się ?”
Nie odpisał. Jeszcze bardziej płakałam.
Następnego dnia, z samego rana poszłam do szpitala. Chłopcy zostali wypisani. Resztę dnia spędziłam z Zaynem. Opiekowałam się nim jak nigdy. Musiałam ukrywac to, że jestem załamana. Nikomu nie powiedziałam o tym, że nie jesteśmy już z Hazzą. Najgorzej się czułam, kiedy zobaczyłam go w szpitalu, kiedy przyszedł odwiedzic Zayna. Wtedy o mały włos nie wybuchnęłam płaczem na ich oczach. Kiedy on już wyszedł Zayn zapytał :
-Co się dzieje? Widzę, że byłaś smutna, kiedy Harry przyszedł .
-My... my mamy mały kryzys... nic takiego, nie martw się.
-To dlaczego mówił, że musi już wracac do hotelu ? Wyprowadził się ?
Wtedy już nie wytrzymałam. Wybuchłam płaczem.
-Hej, już dobrze.. - mówił Zayn tuląc mnie.
-Właśnie nic nie jest dobrze... Harry stwierdził, że musimy zrobic sobie małą przerwę w związku. A ja nie wiem o co mu chodzi ? Co zrobiłam źle ? Zbyt się starałam ? W tym tkwi problem ?
-Hej.. nie płacz, okej ? Spójrz na mnie. Jesteś wspaniałą kobietą i nie przejmuj się, on kiedyś zmądrzeje. - powiedział, po czym pocałował mnie w rękę.
W tym momencie do sali wszedł Hazza.
-Ja tylko po telefon. Zapomniałem go. Możecie już dalej prowadzic sobie tutaj wyznania i całusy.
A ja co ? W ryk.
On wyszedł z sali.
-Biegnij za nim. - powiedział Zayn.
-O co Ci chodzi ? Czego ode mnie chcesz? Za bardzo się starałam i dlatego musiałeś ze mną zerwac ? A może masz inną ?
-Ale o co Tobie chodzi ? To nie ja siedze cały czas z Zaynem, całuję się po rączkach, czułkach itd. I ja mam inną ? Chyba jest na odwrót. To Ty mnie zdradzasz.
-Chyba Cię pogięło ? Przecież Zayn jest chory. Cały czas go pocieszałam, żeby nie myślał o chorobie.
-A ta sytuacja przed chwilą ? „Jesteś wspaniałą kobietą” bla bla bla...
-Pocieszał mnie. Rozpłakałam się, bo byłam załamana po tym, że mnie zostawiłeś. A za co to nadal nie rozumiem. Przecież to Twój przyjaciel, jak możesz osądzac go o cos takiego ? Przecież...
Przerwał mi. Przerwał mi gorącym pocałunkiem. Pocałunkiem zgody.
-Przecież wiesz, że Cię kocham. - dodałam.
-Wiem i przepraszam.
-Obiecaj, że od teraz będziemy sobie ufac . - powiedziałam.
-Obiecuję. - odpowiedział.
-Więc może.. może wrócisz do mnie .. do domu ?
-Chodźmy po rzeczy.
-Dobrze, ale powiem Zaynowi, że idziemy.
Kiedy weszłam do sali, Zayn leżał, trzymając się za głowę.
-Już wszystko wyjaśnione. Już wszystko dobrze. Pojedziemy teraz do hotelu po jego rzeczy. A z Tobą wszystko okej ? Źle się czujesz ? Może zawołam pielęgniarkę ?
-Wszystko dobrze. Tylko trochę boli mnie głowa. Prześpię się i przejdzie mi, zobaczysz.
-Skoro tak, to dobrze. Bye, bye. - powiedziałam uśmiechając się.
Pojechaliśmy po walizki i wróciliśmy do domu.
Razem spędziliśmy romantyczny i przecudowny wieczór. Może szczegółów zdradzac nie będę, powiem tylko jedno. OMG. To było coś.
Leżąc już w łóżku, położyłam moją głowę na jego gołą „klatę”. Tak też zasnęłam.
Rano, zjedliśmy wspólne śniadanie i pojechaliśmy do szpitala.
W pokoju jednak nie było Zayna. Wystraszyłam się. Ale po chwili zobaczyłam go wracającego z toalety.
-Głupolu, wiesz jakiego stracha nam nabawiłeś ?
-Nic mi nie jest. Tylko trochę boli mnie głowa. Ale to przejdzie.
Chciał usiąśc na łóżku, ale zemdlał. Szybko pobiegłam po lekarza.
-Zabieramy go na stół operacyjny. To omdlenie nie jest normalne.





Chciałam dodac jakiś mega długi rozdział, ale jest taki.. czy ja wiem ?
Przepraszam, ale starałam się.
Cóż więcej ?
Kocham, kocham, kocham, kocham go i tęsknię ♥


btw. MASSIVE THANK YOU za 3000 wejśc na bloga :)

Pozdrowionka, Mrs. Styles xx


2 komentarze:

  1. Cały ten rozdział jest super i dość długi . Wszystko bardzo fajnie :) .
    P.S Zapraszam na mojego bloga : http://one-story-one-direction1.blogspot.com/ .
    Przepraszam za Spam .

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny! Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń