poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Rozdział 2 "Imprezę czas zacząć!"

 Piosenka do rozdziału: 
One Direction - Up all night 


Całą podróż umilała mi muzyka One Direction, wydająca się z mojego iPoda. Traktowałam to jak pewnego typu przygotowanie do koncertu. W pewnym momencie, nawet nie spostrzegnąc, zasnęłam. Śniło mi się, że dotarłam szczęśliwie na koncert i było wspaniale. Przebudziła mnie pani konduktor, która przeprowadzała kontrolę biletów. Była bardzo sympatyczna. Okazało się, że jej córka jest również wielką fanką One Direction, ale nie zarabia zbyt wiele, aby opłacić jej bilet. Wtedy uświadomiłam sobie, że jestem wielką szczęściarą, że siedzę właśnie w tym pociągu, w drodze na koncert wspniałych pięciu facetów. Nerwo spojrzałam na zegarek, ponieważ nudziła już mnie monotonna droga pociągu. Była 11:55.
-Jeszcze pięć minut i jestem na miejscu - pomyślałam z uśmiechem na twarzy.
Pociąg z piskiem szyn stanął na stacji. Tam czekała na mnie już moja ciotka. Nie przepadałam za nią, ale mogłam wszystko znieść, aby być bliżej chłopców. Okazało się, że mieszka w środku Warszawy, co było dla mnie wygodniejsze, gdyż chłopcy zapewne znajdowali się właśnie w centrum. Nie wierzę, mieszkam koło hotelu, w którym się zatrzymują. To dopiero coś. Pod hotel podjechał czarny bus, nagle dziesiątki piszczących fanek otoczyły go, że prawie nic nie widziałam.
-Przyjechali - pomyślałam.
Nie pobiegłam do nich jak wszystkie fanki. Sama nie wiem czemu tego nie zrobiłam, ale w pewnym sensie nie chciałam robić z siebie natręta. Stwierdziłam, że poczekam na Meet & Greet (podpisywanie płyt), aby się z nimi zobaczyć. Ciocia zaprowadziła mnie do pokoju, w którym będę mieszkała przez najbliższy tydzień. Podobał mi się. Był mały, przytulny, ale co najważniejsze miał widok z okna na hotel. Leżąc na łóżku, mogłam oglądać wychodzących ludzi z hotelu. Jednak nie zobaczyłam ich. Byłam zmęczona podróżą, więc postanowiłam się zdrzemnąć. Obudziła mnie kuzynka słowami :
-Ty, nieogarnięta, obudź się, te Twoje lalusie z hotelu wychodzą. Pomyślałam, że chcesz ich zobaczyć.
Miałam ochotę ją udusić za tych "lalusiów", ale byłam jej wdzięczna, że mnie obudziła. Podeszłam do okna. Zobaczyłam mnóstwo fanek, między nimi, przedzierający się oni.  Gdyby nie Paul, ich ochroniarz, zostaliby rozdeptani. Fanki były niesamowicie rozkrzyczane, ja jednak postanowiłam usiąść sobie na szerokim i wygodnym parapecie i śpiewać "More than this" . Nagle usłyszałam pewien głos. Był znajomy, zanim spojrzałam na dół, aby sprawdzić kto do mnie przemówił, wygoniłam wzrokiem kuzynkę z pokoju. Zrozumiała moją aluzję i szybko to zrobiła. Wtedy niewinnym spojrzeniem zeszłam na dół. NIE WIERZĘ ! Powiedziałam tylko pod nosem :
-Umarłam, jestem w niebie.
Był to najprawdziwszy Harry Styles. Łzy napłynęły mi do oczu. On tylko powiedział śmiejąc się :
-Świetnie śpiewasz, a co to za piosenka ?
Zaśmiałam się.
-Pewnego wspaniałego zespołu, który uwielbiam. - powiedziałam, chichocząc .
-Słyszałem, że dzisiaj, tego "wspaniałego zespołu" odbywa się koncert. Tutaj, w Warszawie. Idziesz?
-Jakby inaczej. Po to przyjechałam przecież tutaj z końca kraju. - powiedziałam posyłając uśmiech.
Spoważniał.
-Na prawdę z końca kraju ? - zapytał zdumiony a zarazem zdziwiony.
-Z samiusieńkiego. - opowiedziałam zadowolona.
-Wow. Nasze fanki są wspaniałe. Potrafią się strasznie dla nas poświęcać. Podziwiam je za to. Massive thank you. - mówił.
Na moje poliki wkradły się rumieńce. Nie mogłam tego powstrzymać. Spuściłam więc głowę na dół. Harry tylko się zaśmiał i powiedział :
-Lubię zawstydzać dziewczyny. Są wtedy takie słodkie...  Hej, ja nawet nie wiem jak masz na imię !
-Jestem Ania - odparłam posyłając uśmiech.
-Skoro przychodzisz na dzisiejszy koncert, to do zobaczenia wkrótce  - zakończył. 
Pomachał mi tylko na pożegnanie. Siedziałam na tym parapecie chyba jeszcze z pół godziny. Nie mogłam ogarnąć w swojej głowie tego, co się przed chwilą wydarzyło. To było coś wspaniałego. Szybkie wejście w iPoda na One Direction Polska, krótka notka : "rozmawiając z najprawdziwszym Harrym Stylesem" . W minutę pojawiło się 20 komentarzy, jaką jestem szczęściarą i 40 "Lubię to!" . Zaśmiałam sie sama do siebie.
 Spojrzałam na zegar, wybiła 15:00 . Miałam 3 godziny do koncertu. Starsza kuzynka, Marysia, obiecała, że pomoże mi się przygotować na koncert. Jak się okazało, robi wspaniałe fryzury i makijaże. Wyglądałam oszałamiająco. Świetny ciuch, fryzura, makijaż, wystarczyłby tylko Harry Styles u boku. Ehh.. jedynie w marzeniach. Odprowadziła mnie pod samą salę koncertową. Dzięki rocznym zbieraniu pieniędzy na bilet ULTIMATE VIP, miałam szybsze wejście do lokalu, w którym się odbywał. Na wejście otrzymałam torbę gadżetów, masę koszulek i plakatów. Jednak warto było co miesiąc harować jak wół, od dnia do nocy. Potem rozpoczęła się próba dźwiękowa. Śpiewają, ON ciągle patrzył tylko na mnie. Po zakończonej próbie chłopcy zbliżali się do mnie, niestety nie było tam Harrego. Patrzyłam na nich z dumą, że to właśnie do mnie idą. W pewnym momencie ktoś pociągnął mnie za rękę.
 -Wiedziałam, że to Ty ! - krzyknęłam zadowolona.


 


Tadaaam ! oto rozdział II :) Hope you like it :)
A tak na marginesie, to wszystkie rozmowy z Harrym, przetłumaczone są na język polski, z  angielskiego, bo i ja bym się zamęczyła z tłumaczeniem i wy :)
Kurde, coś mało osób mnie czyta, ale dopiero się rozkręcam ! :D Będzie lepiej, obiecuję ! :)
No na razie na tyle :)
Pozdrowionka – Mrs. Styles xx

2 komentarze:

  1. świetny rozdział :D sama bym tak chciała :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki ;) oj taak :D w końcu piszę o swoich marzeniach ;)

      Usuń