sobota, 28 kwietnia 2012

Rozdział 6 „Najszczęśliwszy dzień w moim życiu"

-Oj.. chyba zapomniałem o najważniejszej rzeczy. Więc teraz przejdę od razu do sedna sprawy. Od początku zaimponowałaś mi swoją „innością”. Nie jesteś tak jak inne fanki, nie stoisz pod naszymi domami i nie krzyczysz, że nas kochasz, nie robisz czegokolwiek co mogłoby zakłócić nasz spokój, którego i tak brak, ale nie w tym rzecz, chcę Ci powiedzieć, że bardzo Cię kocham mimo tak krótkiej naszej znajomości. Więc… czy będziesz moją Mrs. Styles? – wygłosił monolog.
Do moich oczu, kolejny raz dzisiejszego dnia, napłynęły łzy szczęścia.
Teraz byłam szczęśliwa jak nigdy w życiu. Nie, nie możliwe, to na pewno sen, nie ma mowy, że to prawda.. przecież ja nie jestem tak cholerną szczęściarą..  A może jednak…
-Harry, proszę uszczypnij mnie.. ja nie wierzę, że to prawda, że o to mnie pytasz.. przecież to moje największe marzenie. – powiedziałam.
Nic więcej nie mówiłam, podeszłam do niego i podarowałam mu najcieplejszy pocałunek, jaki można dać.
-I to mi się podoba.. – powiedział Harry rzucając zalotny uśmiech – Czy to ma oznaczać „Tak” ?
Ponownie podeszłam do niego i zrobiłam to samo.
-Muszę wymyślić więcej pytań, na które będziesz tylko odpowiadała „Tak”. – zaśmiał się.
-Chodź za mną, panno Styles, zanim pójdziemy na gorącą czekoladę, zabiorę Cię w jeszcze jedno miejsce. Zauważyłem je w drodze do hotelu i od razu mi się spodobało. – powiedział.
-Skoro uważasz, że jest piękne, to w drogę. – odparłam.
Szliśmy bardzo długo. Strasznie bolały mnie nogi. Byłam zmęczona całym tym spacerem.
-Dalego jeszcze? – zapytałam. – Jestem już zmęczona, moje nogi odmawiają posłuszeństwa – stwierdziłam.
Nagle poczułam, że nie mam gruntu pod nogami.
-Harry, głupolu, puść mnie ! – krzyczałam rozbawiona.
Udawał, że mnie nie słyszy. Skoro tak już się uparł, postanowiłam nie protestować, bo nie ukrywając, potrzebowałam tego.
-Daleko jeszcze? – zapytałam zniecierpliwiona.
-Jeszcze kawałeczek. – odpowiedział. – Już prawie jesteśmy na miejscu.
-W takim razie.. mogę już zejść? – powiedziałam.
-Zaniosę moją księżniczkę do samego miejsca przystanku – powiedział opiekuńczo.
Doszliśmy do miejsca, gdzie było przepięknie. Miliony płatków róż było wysypanych na przytulnym mostku. Obok stała ławeczka. Usiedliśmy na niej. Cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się bez przerwy. To były wspaniałe chwile. Weszliśmy na mostek. Oparłam się o barierkę, spoglądałam na płynący strumyk. Wpatrywałam się w niego jak zaczarowana. Wtedy Harry objął mnie.
-To był wspaniały dzień, wiesz o tym ? – powiedziałam.
-Oczywiście, że tak. I strasznie zabawny. – odpowiedział.
Ja wyrwałam się z objęcia, pobiegłam na drugi koniec mostu i biegnąc krzyczałam:
-Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na całym świecie !
-I’m a king of world !! – wykrzyczał również Harry.
Uciekałam. Chciałam, żeby mnie gonił. Szybko mnie złapał i pocałował. Tak, tego wieczoru było wiele pocałunków.
-Chodźmy na tą czekoladę – powiedział łapiąc mnie za rękę.
Zakochani przechadzaliśmy się ulicami Warszawy. Co za piękne uczucie..
Jak na moje szczęście po drodze złapała nas wielka ulewa.
-Świetnie, cała zmoknę. ! – powiedziałam wkurzona.
-Chodź, szybko schowamy się w tym klubie. Nie zmokniemy. – zaproponował .
Weszliśmy do pomieszczenia. Szybko się tam schowaliśmy, więc nie zdążyłam zmoknąć. Bogu dzięki !
-Hej, a może, żeby przeczekać deszcz i nie przeziębić się wejdziemy do klubu ? Przecież nie będziemy tutaj tak sterczeć, a po za tym, deszcz pewnie będzie długo padał. Zaczekalibyśmy się na śmierć.- powiedział Hazza.
-W sumie to nie jest zły pomysł. Nigdy nie byłam na imprezie w Warszawie. Czemu nie. – odpowiedziałam.
Weszliśmy do Sali. Dzięki ciemności jaka praktycznie tam panowała, nikt nas nie rozpoznał. Dzięki temu mogliśmy na luzie się bawić.
Hazza postawił mi pare drinków. Po trzecim ruszyłam ochoczo na parkiet. Tańczyłam, nie zwracając na nic uwagi. Harry tylko się ze mnie podśmiechiwał. Po pewnym czasie oboje byliśmy królami parkietu.
Kolejne drinki, wiedzieliśmy, że mamy już dość, ale nic nas nie hamowało. Zapewne deszcz przestał już padać, ale my nadal bez wytchnienia bawiliśmy się.
Nie wiem nawet w którym momencie urwał mi się film. Obudziłam się rankiem w pokoju, w którym nigdy wcześniej nie byłam. Wystraszyłam, że jakiś mężczyzna wykorzystał mnie, dlatego, że byłam pijana. Wystraszona wyszłam z wielkiego łóżka. Widać było, że ktoś spał ze mną, bo miejsce obok nie było zaścielone. Na sobie miałam tylko szeroki sweter. Znajomo pachniał. Nieśmiałymi krokami ruszyłam w stronę drzwi. Usłyszałam kroki zbliżające się do pokoju. Kiedy chwyciłam za klamkę, właśnie ktoś wszedł do pokoju.
-Już wstałaś? – odparł zadowolony Harry. – Nie chciałem Cię budzić. Byłaś strasznie wykończona po tej imprezie, ale na szczęście jakoś dotarłaś do łóżka. – powiedział śmiejąc się.
-Sama wracałam do domu ? I dlaczego nie jestem u siebie ? – zapytałam zdziwiona.
-Nic nie pamiętasz ? – zapytał Harry rozbawiony. – Tańczyłaś z jakimś facetem i byłaś strasznie pijana, chciał Ciebie całować, więc szybko Cię stąd zabrałem. Stwierdziłem, że ciocia nie chciałaby zobaczyć Cię w takim stanie, więc napisałem z Twojego telefonu, że zagadałyście się z kumpelą i będziesz spała u niej, żeby się nie denerwowała. Całą drogę pletłaś głupoty. Miałem z Ciebie niezły ubaw. W hotelowej windzie źle się poczułaś i szybko zaprowadziłem Cię do pokoju. Poszedłem do łazienki, a nim wróciłem, ty ubrana w mój ulubiony sweter już leżałaś w łóżku. – opowiedział.
-Harry.. czy my ? – zapytałam nieśmiało.
-Nie.. nie dopuściłbym do tego, jeśli byłaś w takim stanie. Nie ukrywając próbowałaś, ale dałem Ci tylko całusa w czoło i szybko jak niemowlę zasnęłaś. – dokończył.
-Ja.. ja przepraszam. Zachowałam się jak idiotka. – powiedziałam.
-Nie masz za co przepraszać, to ja niepotrzebnie stawiałem Ci tyle drinków. – powiedział śmiejąc się. – Masz może ochotę na jajecznicę? -  zapytał.
-Jasne, jestem strasznie głodna.
Wspaniale było patrzeć na gotującego Harrego. Widać był w swoim żywiole. Trzeba przyznać, że wspaniale gotował, bo śniadanie było wyśmienite.
-Pójdę do łazienki, odświeżę się, ubiorę już w swoje ciuchy i pójdę do ciotki. Pewnie się niecierpliwi.
-Możesz zachować ten sweter. Świetnie w nim wyglądasz, skarbie. – powiedział czule.
Kocham go, kocham go, kocham go, kocham go. Za wszystko. Za to, że tak zaopiekował się pijaną mną, za to, że ciągle prawi mi tak czułe komplementy.
KOCHAM GO !! I nic tego nie zmieni !!
Myślałam tak do czasu.. do czasu kiedy do pokoju Hazzy niespodziewanie nie wszedł Niall mówiący:
-Ta laska, która tak strasznie Ci się podobała, to ona się z Tobą umówi, tak jak chciałeś. – powiedział zadowolony.
Zbaraniał kiedy zobaczył stojącą mnie w kuchni, ubraną tylko w rozciągnięty sweter jego przyjaciela.


To tyle :D słaby jest ten rozdział, ale dalsza część już czeka na wydanie ;) Hope you like it ; )
Zapraszam do nowej sondy po prawej stronie ;)

 
Pozdrowionka, Mrs. Styles xx


1 komentarz: