Co mogłaby robic Gemma ? Tutaj, w
Polsce? To musi być coś ważnego, skoro pofatygowała się
specjalnie do innego kraju.
Wchodząc do domu, wszyscy naskoczyli
na nas zdenerwowani :
-Gdzie wy byliście ?! Kiedy się
obudziliśmy, was nie było. Oliwia słyszała, jak rozmawialiście,
że idziecie do sklepu. Dłuższy czas nie przychodziliście, więc
poszłam do niego. Tam was nie było. Telefony w domu. Oboje? Czy
wyście poszaleli ? - niemal wykrzyczała zdruzgotana mama.
-Spokojnie. Mieliśmy mały „wypad
poza miasto”. Długa historia, bez sensu opowiadac. -
odpowiedziałam.
-Gemma, co tu robisz? - zapytał
zdziwiony Harry widząc swoją siostrę wyłaniającą się z pokoju.
-Przyjechałam, bo tylko ja byłam
zdolna myślec rozważnie. - powiedziała.
-A dokładniej ? - zapytał.
-Chłopcy chcieli zrobic wam
niespodziankę i przyjechac do was. W drodze, mieli wypadek
samochodowy. Policjanci mówili, że cudem przeżyli. Gdyby
prowadzący, nie skierował samochodu do rowu, wjechali by na drzewo
i mogliby zabic innych ludzi. Tylko jeden Zayn najbardziej z nich
ucierpiał. Wszyscy są w szpitalu na badaniach obserwacyjnych, ale
on.. on jest w złym stanie. Bardzo prosił, żebyście przyjechali,
zresztą jak wszyscy, ale on szczególnie prosił o przyjazd Ani.
Mówił, że to dla niego bardzo ważne.
Rozpłakałam się.
-Wiesz, czy to coś poważnego ? -
zapytałam.
-Nic nie wiem, szybko przyleciałam,
żeby was poinformowac. - odpowiedziała.
-Dobrze zrobiłaś. Harry, jedziemy. -
zwróciłam się do mojego chłopaka. - W jakim są szpitalu ? -
zapytałam Gemmy.
-W tym, w pobliżu.
Wybiegłam jak oszalała z domu.
-No ruszaj się. Z nimi może być
coraz gorzej. - pośpieszałam.
Widziałam, że był na mnie lekko
zły, że na niego krzyczę, ale wiedział, że to wszystko przez
nerwy. Sam przecież przez to przechodził.
Dojechaliśmy. Całą drogę trzęsłam
się ze strachu i płakałam niemiłosiernie.
-Zayn ! - krzyknęłam tuląc
przyjaciela i nadal płacząc.
-Jesteś... jak dobrze... Strasznie
boli mnie głowa... - ledwo wybąkał z siebie Zayn, łapiąc mnie za
rękę.
-Będzie dobrze, zobaczysz,
wyzdrowiejesz. - powiedziałam całując go w czoło.
W tym momencie, do sali wszedł Harry.
Widząc nas był lekko zmieszany. Ale przecież to przyjaciel, to nic
nie znaczyło. Zayn nie puszczał mojej dłoni.
-Pójdę jeszcze do chłopców i
odwiedzę po drodze lekarza. Dowiem się jakie wyniki waszych badań.
-Nie idź jeszcze. - powiedział Zayn,
nie puszczając mojej dłoni, wręcz ciągnął ją w swoją stronę.
-Za chwilę będę. - powiedziałam
uśmiechając się.
Harry widocznie był zazdrosny, bo jego
wzrok mówił wszystko. Ewidentnie zabijał nim Zayna.
Poszłam do reszty poszkodowanych
przyjaciół. Na pierwszym łóżku leżał Liam. Obok niego Niall, a
pod oknem Louis. Wszyscy ucieszyli się nie mój widok.
-Gdzie Harry? Muszę go przytulic ! -
powiedział lekko płaczący Louis. - Tak źle się czuję.
-Mówił, że był u was.
-Kiedy szedłem do łazienki, widziałem
jak stał pod drzwiami do sali Zayna i był lekko
załamany.-powiedział chyba najmniej chory Liam..
-To pewnie nic. - powiedziałam
spokojnym głosem. - Pójdę do lekarzy i dowiem się co z waszymi
wynikami badań.
-Wracaj szybko, ale z jedzeniem ! -
powiedział wygłodniały Niall.
-Jasne, głodomorze.- powiedziałam
uśmiechając się.
Poszłam w stronę gabinetu. Po drodze,
spotkałam Harrego, siedzącego przybitego na krześle.
-Co się dzieje, kochanie? - zapytałam
zatroskana.
-Nie nic... To tylko... przejąłem się
chorobą chłopców. - odpowiedział.
-Będzie dobrze.. zobaczysz.. wyjdą z
tego. - powiedziałam, po czym przytuliłam go.
Nie czułam, jakby odwzajemniał go.
Z gabinetu wyszedł lekarz. Zatrzymałam
go i zapytałam co z chłopcami. Zaprosił mnie do środka.
-Jaka jest diagnoza badań ?
-Niall, Louis i Liam mogą już jutro
wracac do domu.
-A co z Zaynem ?
-Czy jest pani z nim związana ?
Inaczej nie mogę udzielic jakichkolwiek informacji. - powiedział
lekarz.
No co miałam powiedziec ? Musiałam
skłamac, ze jest moim chlopakiem, bo przecież jego rodzina nie
przyjedzie z tak daleka, tylko po to, zeby lekarz powiedział co się
dzieje. Może to nic takiego.
-Tak, jesteśmy razem. Więc co z nim
?
-Tylko na nim pozostanie, mamy
nadzieję, że tylko niewielki, uszczerbek na zdrowiu.
-A konkretniej. ?
-Jego czaszka jest pęknięta i posiada
on krwiak na mózgu. Nie jest on duży. Jeśli jednak stan chorego
będzie się pogarszał, będziemy musieli usunąc go operacyjnie.
-Ale przecież to straszne. Jak długo
potrwa leczenie?
-Niech się pani nie denerwuje.
Będziemy bacznie obserwowali postęp w zagajaniu się krwiaka, oraz
zrośnięciu czaszki. Pacjent będzie otrzymywał specjalne leki,
które pod pani bądź pielęgniarki nadzorem będzie musiał
regularnie przyjmowac.
-Rozumiem. Czy mogę powiadomic już
chłopców o diagnozie postawionej przez pana ?
-Myślę, że tak. Trójka z nich
dostanie jutro z rana wypis ze szpitala.
-Rozumiem. Dziękuję. - powiedziałam
po czym wyszłam z gabinetu.
Na korytarzu nie było Harrego.
Widziałam tylko jak wychodzi ze szpitala. Krzyknęłam za nim, ale
on się nie odwrócił. To pewnie stres go wykańcza.
Poszłam do Nialla zaniesc mu jedzenie
-Chłopcy, mam dobrą wiadomosc. Już
jutro wychodzicie ze szpitala. - oznajmiłam.
-Wreszcie zjem porządny obiaad ! -
wykrzyczał uradowany Niall.
-Jednak jest problem z Zaynem. Ma
pękniętą czaszę i niewielki krwiak na mózgu. Ale nie bójcie
się... on... on wyzdrowieje. - powiedziałam ze łzami w oczach.
-Nie płacz. - powiedział Liam
przytulając mnie. - Zayn wyjdzie z tego. Przecież od zawsze jest
silny.
Rozpłakałam się. Usiadłam na
korytarzu i próbowałam uspokoic swoje nerwy, żeby Zayn nie
zauważył jak się o niego martwię.
-Już jestem. - powiedziałam ze
sztucznym uśmiechem. - rozmawiałam z lekarzem.
-Co mi jest ? Bo strasznie boli mnie
głowa i oczy.
-Pamiętaj, że cały czas będę przy
Tobie. Będę się Tobą opiekowała nawet dzień i noc.
-Ale co mi jest ? - zapytał tym razem
lekko zdenerwowany.
- …
Usłyszał ciszę z mojej strony, po
czym zauważył, że z moich oczu płyną łzy.
-Heej.. Nie płacz. - powiedział
łapiąc mnie za rękę. - Na pewno nie jest tak źle.
-Ty.. ty masz krwiak na mózgu i
pękniętą czaszkę.
-Przecież to nic strasznego. Czy ja
kiedyś nie dałem sobie z czymś rady ? - powiedział uśmiechając
się.
-Jak zawsze uśmiechnięty. Będzie
dobrze. - powiedziałam, całując go w rękę. -
Widziałeś może Harrego ?
-Przechodził
obok mojej sali. Nie zwracał na nic uwagi. Szedł ze spuszczoną
głową. Powinnaś z nim porozmawiac.
-Wieczorem.
Na razie muszę zając się moim chorym. - powiedziałam uśmiechając
się. - Teraz tak szybko się mnie nie pozbędziesz.
Zaśmiał
się.
-Nawet
nie chcę. Cieszy mnie każda chwila z Tobą.
-Miło,
miło . - powiedziałam śmiejąc się.
-Jak
lekarz powiedział Ci wszystko o mojej chorobie. Przecież nie
spokrewnionym osobom nie udzielają takich informacji.
-Musiałam
skłamac.
-Ale
jak ?
-Lekarz
zapytał, czy jesteśmy parą. Powiedziałam, że tak.
-Teraz
to mi miło. - powiedział.
-Dobra,
koniec dobrego, bo powinieneś się trochę przespac, odpocząc.
Pielęgniarka powinna przyniesc Ci za chwilę leki. Ja pójdę do
reszty, zobaczę jak z nimi.
-Jasne.
Ale wracaj szybko.
-Oczywiście.
- powiedziałam uśmiechając się.
Wyszłam
na korytarz, a mój telefon zadzwonił. Była to mama. Opowiedziałam
jej o stanie zdrowia Zayna i o tym, że reszta wychodzi już jutro ze
szpitala. Zapytała, dlaczego Harry przyszedł sam do domu, nie
został ze mną. Nie wiedziałam, więc takiej tez odpowiedzi
udzieliłam. Obiecałam, że wrócę niedługo do domu, jeśli tylko
Zayn zaśnie.
Weszłam
do sali, wszyscy moi przyjaciele spali, jak się później okazało,
Zayn również. Postanowiłam wrócic do domu, ponieważ było już
późno.
Kiedy
weszłam do mojego pokoju, zobaczyłam pakującego się Harrego.
-Co
Ty robisz? - zapytałam.
-Pakuję
się. - odpowiedział. - Sądzę, że nie powinienem już dłużej
utrzymywac się pod Twoim i Twoich rodziców dachem.
-Przestań,
przecież Ty jesteś jak rodzina. A zresztą nikomu nie
przeszkadzasz.
Podszedł
do mnie, pocałował mnie w czoło i powiedział:
-Wydaje
mi się, że powinniśmy zrobic sobie małą przerwę w naszym
związku ?
-Czy
ty właśnie mnie zostawiasz? Samą ?
Rozpłakałam
się.
-Tshhh
..! Nie płacz. - powiedział , po czym ponownie pocałował mnie w
czoło.
Chciałam
ostatni raz go pocałowac, ale .. ominął mnie i wyszedł. Płakałam
cały wieczór. Nie dość, że Zayn jest chory, to jeszcze Harry ze
mną zerwał. Niby to tylko przerwa... ale on pewnie już do mnie nie
wróci.
Wieczorem
napisałam do niego Sms. „Czy mogę wiedziec z jakiego powodu
zerwałeś ze mną ? Co takiego złego zrobiłam ? Starałam się ?”
Nie
odpisał. Jeszcze bardziej płakałam.
Następnego
dnia, z samego rana poszłam do szpitala. Chłopcy zostali wypisani.
Resztę dnia spędziłam z Zaynem. Opiekowałam się nim jak nigdy.
Musiałam ukrywac to, że jestem załamana. Nikomu nie powiedziałam
o tym, że nie jesteśmy już z Hazzą. Najgorzej się czułam, kiedy
zobaczyłam go w szpitalu, kiedy przyszedł odwiedzic Zayna. Wtedy o
mały włos nie wybuchnęłam płaczem na ich oczach. Kiedy on już
wyszedł Zayn zapytał :
-Co
się dzieje? Widzę, że byłaś smutna, kiedy Harry przyszedł .
-My...
my mamy mały kryzys... nic takiego, nie martw się.
-To
dlaczego mówił, że musi już wracac do hotelu ? Wyprowadził się
?
Wtedy
już nie wytrzymałam. Wybuchłam płaczem.
-Hej,
już dobrze.. - mówił Zayn tuląc mnie.
-Właśnie
nic nie jest dobrze... Harry stwierdził, że musimy zrobic sobie
małą przerwę w związku. A ja nie wiem o co mu chodzi ? Co
zrobiłam źle ? Zbyt się starałam ? W tym tkwi problem ?
-Hej..
nie płacz, okej ? Spójrz na mnie. Jesteś wspaniałą kobietą i
nie przejmuj się, on kiedyś zmądrzeje. - powiedział, po czym
pocałował mnie w rękę.
W
tym momencie do sali wszedł Hazza.
-Ja
tylko po telefon. Zapomniałem go. Możecie już dalej prowadzic
sobie tutaj wyznania i całusy.
A
ja co ? W ryk.
On
wyszedł z sali.
-Biegnij
za nim. - powiedział Zayn.
-O
co Ci chodzi ? Czego ode mnie chcesz? Za bardzo się starałam i
dlatego musiałeś ze mną zerwac ? A może masz inną ?
-Ale
o co Tobie chodzi ? To nie ja siedze cały czas z Zaynem, całuję
się po rączkach, czułkach itd. I ja mam inną ? Chyba jest na
odwrót. To Ty mnie zdradzasz.
-Chyba
Cię pogięło ? Przecież Zayn jest chory. Cały czas go
pocieszałam, żeby nie myślał o chorobie.
-A
ta sytuacja przed chwilą ? „Jesteś wspaniałą kobietą” bla
bla bla...
-Pocieszał
mnie. Rozpłakałam się, bo byłam załamana po tym, że mnie
zostawiłeś. A za co to nadal nie rozumiem. Przecież to Twój
przyjaciel, jak możesz osądzac go o cos takiego ? Przecież...
Przerwał
mi. Przerwał mi gorącym pocałunkiem. Pocałunkiem zgody.
-Przecież
wiesz, że Cię kocham. - dodałam.
-Wiem
i przepraszam.
-Obiecaj,
że od teraz będziemy sobie ufac . - powiedziałam.
-Obiecuję.
- odpowiedział.
-Więc
może.. może wrócisz do mnie .. do domu ?
-Chodźmy
po rzeczy.
-Dobrze,
ale powiem Zaynowi, że idziemy.
Kiedy
weszłam do sali, Zayn leżał, trzymając się za głowę.
-Już
wszystko wyjaśnione. Już wszystko dobrze. Pojedziemy teraz do
hotelu po jego rzeczy. A z Tobą wszystko okej ? Źle się czujesz ?
Może zawołam pielęgniarkę ?
-Wszystko
dobrze. Tylko trochę boli mnie głowa. Prześpię się i przejdzie
mi, zobaczysz.
-Skoro
tak, to dobrze. Bye, bye. - powiedziałam uśmiechając się.
Pojechaliśmy
po walizki i wróciliśmy do domu.
Razem
spędziliśmy romantyczny i przecudowny wieczór. Może szczegółów
zdradzac nie będę, powiem tylko jedno. OMG. To było coś.
Leżąc
już w łóżku, położyłam moją głowę na jego gołą „klatę”.
Tak też zasnęłam.
Rano,
zjedliśmy wspólne śniadanie i pojechaliśmy do szpitala.
W
pokoju jednak nie było Zayna. Wystraszyłam się. Ale po chwili
zobaczyłam go wracającego z toalety.
-Głupolu,
wiesz jakiego stracha nam nabawiłeś ?
-Nic
mi nie jest. Tylko trochę boli mnie głowa. Ale to przejdzie.
Chciał
usiąśc na łóżku, ale zemdlał. Szybko pobiegłam po lekarza.
-Zabieramy
go na stół operacyjny. To omdlenie nie jest normalne.
Chciałam
dodac jakiś mega długi rozdział, ale jest taki.. czy ja wiem ?
Przepraszam,
ale starałam się.
Cóż
więcej ?
Kocham,
kocham, kocham, kocham go i tęsknię ♥
btw. MASSIVE THANK YOU za 3000 wejśc na bloga :)
btw. MASSIVE THANK YOU za 3000 wejśc na bloga :)
Pozdrowionka,
Mrs. Styles xx